Grażyna Plebanek
6 września 2016
Kawiarnia literacka
Som tacy Polacy
Som tacy, którzy piszom… – usłyszałam w telewizji. Zdębiałam. Mówił polityk, którego nie sposób w naszym kraju nie znać, żoliborzanin, warszawiak, co podkreślał wielokrotnie. A tu karygodny brak nosówki w wygłosie w jego wykonaniu. Który warszawskości przeczy.
Lubię regionalizmy, bo uwielbiam polszczyznę z całym jej bogactwem, z dzikimi nurtami, bulgoczącymi wirami i nieoczekiwanymi mieliznami. Jeśli ktoś mówi „wzienem” zamiast „wziąłem”, podaje nam coś w rodzaju werbalnej wizytówki z miejscem swojego pochodzenia. Jeśli na końcu czasownika woli „o” zamiast „ą” – „wezmo”, „spioro”, „napierdolo” – to jego prawo, jego wieś. Co do urody wypowiedzi – no cóż, każda pliszka własny ogon chwali.
Lubię regionalizmy, bo uwielbiam polszczyznę z całym jej bogactwem, z dzikimi nurtami, bulgoczącymi wirami i nieoczekiwanymi mieliznami. Jeśli ktoś mówi „wzienem” zamiast „wziąłem”, podaje nam coś w rodzaju werbalnej wizytówki z miejscem swojego pochodzenia. Jeśli na końcu czasownika woli „o” zamiast „ą” – „wezmo”, „spioro”, „napierdolo” – to jego prawo, jego wieś. Co do urody wypowiedzi – no cóż, każda pliszka własny ogon chwali. Ale nie w telewizji. Nie w radiu. Nie z mównicy. Ludzie występujący w mediach, politycy, dziennikarze, aktorzy muszą mówić poprawnie. To jest ich obowiązek. Jeśli tego nie umieją (a nie: „nie umiejom”), powinni się tego nauczyć. W przeciwnym razie wszyscy niedługo zaczniemy mówić „niech siem goniom”. Zasada jest prosta – literę „ą” na końcu wyrazu wymawia się następująco: najpierw ustne „o”, potem nosowe niesylabiczne „u”. Gwarowa wymowa typu „widzo” czy „widzom” nie jest poprawna w polszczyźnie ogólnej. Tymczasem lekceważenie nosówek na końcu wyrazów stało się plagą narodową. Celują w tym politycy. Mam im to za złe, bo ich rządy – tak jak i awantury z gatunku burza w szklance wody – przeminą. Ale przyzwolenie na władanie niepoprawną polszczyzną idzie w lud, i co gorsza, zaraża swoją niepoprawnością coraz młodsze pokolenia. Kiedy z ust polityka na świeczniku pada – a padło! – „som rzeczom immanentnom”, to skąd dziecko czy nastolatek ma wiedzieć, że te potworności wymowy są błędami najgorszego sortu? Dzieciak myśli, że tak trzeba. Czapki z głów przed tymi z nauczycieli, którzy odważą się („odważom”) powiedzieć przed całą klasą („klasom” – uwaga: wirus atakuje również rzeczowniki!), że chociaż niektórzy rządzący z obecnego rozdania tak mówią, to jest to błędna wymowa i trzeba się uczyć prawidłowej. To bardzo zła zmiana, to oblepianie nosówek głoską „m”, naprawdę do niczego niepotrzebną („niepotrzebnom” – Jezu, jakie to zaraźliwe!). Tak się to rozprzestrzenia, że tylko patrzeć, jak pod wiadomościami w TVP pojawi się pasek: „Groźny wirus OM atakuje Polskę. Dobrnął już na Podkarpacie. Czy zatrzyma go tradycyjnie Częstochowa?!”. Jednak boję się, że media opłacane z naszych podatków nie zareagują w porę. Kiedyś dziennikarzy obowiązywała tzw. karta radiowa i ekranowa, co oznaczało, że wystąpienie na wizji czy fonii jest możliwe tylko, jeśli ktoś potrafi się wysławiać. Dziś „śpiewać każdy może”. A to nieprawda, że każdy ma talent. Współczuję ofiarom (tu „-om” jest poprawne, bo to liczba mnoga celownika) tej przypadłości-naleciałości. Jedyne, co mogę poradzić, to że z tego trzeba się leczyć. Na szczęście nosówki mają swoich obrońców. Na festiwalu literackim w Szczebrzeszynie, gdzie zjechało się wielu pisarzy i pisarek, dziennikarzy i dziennikarek, aktorów i aktorek, bibliotekarek i bibliotekarzy, nauczycieli i nauczycielek, a przede wszystkim wielbicielek i miłośników polszczyzny, odczytano apel w obronie nosówek. Został przyjęty gorącą owacją. Oto jego treść: „My, uczestnicy Festiwalu Stolica Języka Polskiego w Szczebrzeszynie – pisarze, dziennikarze i czytelnicy – wyrażamy głęboki niepokój o los samogłosek nosowych »ą« i »ę«. Ze smutkiem obserwujemy lekceważący stosunek polityków, dziennikarzy i innych osób występujących publicznie do prawidłowej artykulacji tych głosek. Ku naszemu wielkiemu zmartwieniu dotyczy to także części nauczycieli. Taka postawa grozi wyginięciem tych unikalnych i tak charakterystycznych dla polszczyzny głosek. Samogłoski »ą« i »ę« są prawdziwym skarbem języka polskiego. Apelujemy do posłów i senatorów o posługiwanie się w wystąpieniach publicznych prawidłową wymową. O to samo prosim
Pełną treść tego i wszystkich innych artykułów z POLITYKI oraz wydań specjalnych otrzymasz wykupując dostęp do Polityki Cyfrowej.