Kino wyraża gniew
Ken Loach o swoim najnowszym filmie „Ja, Daniel Blake”
Janusz Wróblewski: – „Ja, Daniel Blake” to film o bankructwie europejskiej idei opiekuńczego państwa. Pan zawsze bronił w swojej twórczości uniwersalnych wartości, którym Brexit zadał potężny cios, przyznając rację ksenofobom i nacjonalistycznym populistom.
Ken Loach: – Jestem tym przerażony. Mam nadzieję, że brytyjska lewica jakoś się po tej klęsce pozbiera. Problem polega na tym, że Europa stała się zakładnikiem wielkiego kapitału, który jawnie dąży do ograniczenia socjalnych przywilejów i prywatyzacji państwowego majątku. Chce podporządkowania regulacji prawnych własnym interesom. Przeciwstawiające się temu koalicje, takie jak grecka Syriza, są konsekwentnie niszczone.
Z mojego punktu widzenia lepszym wyborem było oczywiście pozostanie Wielkiej Brytanii w UE i szukanie wewnątrz niej równowagi poprzez tworzenie jednolitego frontu przeciwko neoliberalnej ekonomii. O wyniku referendum zadecydowała jednak prawa strona sceny politycznej. Ludzie lewicy poza nielicznymi wyjątkami nie wiedzieli, jak mają głosować. Klasa robotnicza czuła się zagubiona, opuszczona przez swoich liderów.
Partia Pracy nie ponosi winy za Brexit?
Nie. To prawica i jej sprytnie manipulujący opinią publiczną przywódcy doprowadzili do katastrofy. Odpowiedzialnością za Brexit należałoby też obarczyć konserwatywne media, które nasiliły antyimigrancką retorykę. Kozłem ofiarnym tej kampanii stali się Polacy i inni przybysze z Europy Wschodniej, których obwiniono o rosnące bezrobocie obejmujące już prawie 2 mln mieszkańców Wysp, o obniżanie poziomu stopy życiowej, zabieranie miejsc pracy, a przede wszystkim o cyniczne wykorzystywanie opieki socjalnej.