Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

„Ucho prezesa”: Kto rządzi Polską? Za nami jeden z najciekawszych odcinków

„Ucho prezesa” „Ucho prezesa” mat. pr.
Dziewiąty odcinek serialu satyrycznego Kabaretu Moralnego Niepokoju może i nie bawi do łez, ale jest jednym z najciekawszych dotychczas. Poruszono w nim temat układu sił w państwie.

Odcinek „Próba ognia” to opowieść o różnych relacjach władzy. I tak Prezes ma władzę absolutną nad Płaszczakiem, któremu każe próbować zakupione w sklepie jedzenie dla kota. Pani premier twardą ręką zarządza z kolei swoim mężem, zahukanym, wysłanym do domu z misją niemożliwą – umyć okna, najpierw jednak kupić odpowiedni płyn i ręczniki.

Ta sama silna i stanowcza „pani Beatka nasza” zmienia się jednak, gdy staje przed Prezesem, jakby ulatywała z niej cała energia, i zdolna jest jedynie do powtarzania utartych formułek, niczym zacięta płyta. Oboje przytłacza natomiast Antoni, który wpada do biura jak do siebie, czym peszy samego Prezesa, który dziwacznością podwładnego i jego bezczelnością jest wyraźnie zakłopotany – jeszcze przed chwilą silny, rozstawiający po kątach panią premier, szef partii nagle się wycofuje i potakuje wszystkim dziwacznościom demonicznego ministra.

Na samym dole hierarchii stoi prezydent Aleksande… znaczy Andrzej, jak zawsze grzejący krzesło przed drzwiami gabinetu Prezesa.

Z „Uchem prezesa” najlepiej konkuruje... sam rząd

W tej pokracznej siatce dynamiki siły i uległości satyrycy udanie oddali skomplikowaną i pokręconą relację władzy w kraju, gdzie mamy i figurantów (pani premier i prezydent), i szefa wszystkich szefów (Prezes), ale i dziką kartę (ministra Antoniego). Ciekawie wypada zwłaszcza Prezes, pokazany jako ktoś wobec manii Antoniego w zasadzie bezsilny – uśmiecha się tylko i potakuje, jak ktoś rozmawiający z bawiącym się nożem wariatem, miły, z lęku, że szaleniec może za chwilę obrócić się przeciw niemu. Jeszcze bardziej interesująco wyglądają natomiast relacje Antonii – pani premier, rozpisane na dwie sceny, które o obecnie rządzących Polską mówią nam w zasadzie tyle, że rządzi ten, kto bardziej tej władzy chce i bezczelniej po nią sięga.

Reklama