Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Wiara w cuda (designu)

Jak Polska wypadła na targach designu w Mediolanie?

„Wheel House” grupy ACRojou - hybrydowy pojazd dla współczesnych nomadów. „Wheel House” grupy ACRojou - hybrydowy pojazd dla współczesnych nomadów. Steve Edwin / materiały prasowe
Mediolan jest dla projektanta tym, czym Jasna Góra dla polskiego katolika. Tu także wypada pielgrzymować raz w roku. A przed spotkaniem z sacrum też trzeba się przedrzeć przez ofertę handlową.
Logo słynnych firm odzieżowych wytatuowane na ciele performerki Leny Vackovej.materiały prasowe Logo słynnych firm odzieżowych wytatuowane na ciele performerki Leny Vackovej.

W stolicy Lombardii są dwie świątynie, w których wypada się pokłonić bożkowi konsumpcjonizmu. Pierwsza to odbywające się pod miastem targi Salone del Mobile. Gigantyczne, nie do ogarnięcia przez normalnego człowieka. Kilkaset tysięcy produktów rozłożonych na 350 tys. m kw. powierzchni wystawienniczej. Kwintesencja komercji i kapitalistycznego przesytu. Z zaostrzającą się z roku na rok bitwą Chiny – reszta świata. Toczoną bezwzględnie, choć ukrytą za niezliczonymi uśmiechami i ukłonami. Świątynia druga to trwający równolegle Design Week. W założeniu to miejsce ujawniania lepszego oblicza bożka posiadania. Refleksyjnego, kreatywnego, z ludzkimi odruchami, lekko (a czasami mocno) kontestującego konsumpcyjne szaleństwo, bywa że kontemplacyjnego lub konceptualnego.

Design Week to rodzaj intelektualnej alternatywy dla oferty 10 tys. wzorów krzeseł czy kolejnych 5 tys. modeli baterii łazienkowych. Duchową elitarność tego projektu podkreślają starannie wybrane miejsca prezentacji: rozrzucone po Mediolanie, pięknie zrewitalizowane tereny postindustrialne (Ventura Lambrate, Tortona) lub dźwigające ciężar setek lat tradycji kamienice w sercu miasta (Brera). A jego znakiem rozpoznawczym są nieśmiertelne i setki już razy przerabiane tematy: ekologia, wrażliwość na problemy społeczne, rękodzieło, prostota, recykling, naturalne materiały itd. Słowem: na targach można konsumpcyjnie grzeszyć, a w ramach tygodnia designu odkupić winy.

Choć ustalony niegdyś i powszechnie akceptowany porządek z roku na rok wydaje się ulegać koncepcyjnej erozji. Nie, bez złudzeń, w świątyni handlu nie pojawiły się refleksja i namysł. To raczej te miejsca, gdzie mieliśmy się duchowo oczyszczać, zostały skalane przez tych, którzy mają wypchane portfele i nie wahają się ich użyć.

Polityka 17/18.2017 (3108) z dnia 25.04.2017; Kultura; s. 131
Oryginalny tytuł tekstu: "Wiara w cuda (designu)"
Reklama