Na spotkaniu z dziennikarzami, w którym uczestniczyli reżyser „Wojny o planetę małp” Matt Reeves, producent Dylan Clark i gwiazda, filmu Andy Serkis, łatwo było zauważyć, kto naprawdę trzyma wodze tego projektu. I tak rozmowa z trzema panami zamieniła się w rozmowę z jednym z nich, z okazjonalnymi wtrętami dwóch pozostałych. Wszystko dlatego, że Matt Reeves to gaduła. Przy czym jego gadulstwo wynika z pasji dla projektu, jakim są filmy z serii o planecie małp.
Wyraźna była również sympatia między całą trójką, zwłaszcza między Clarkiem i Reevesem. Panowie współpracę rozpoczęli przy „Ewolucji planety małp”, kontynuowali ją przy „Wojnie…”, a gdy Matt Reeves przejął wodze filmu „The Batman”, jako producent dołączył do niego rzecz jasna Dylan Clarke, który wcześniej z Mrocznym Rycerzem nie miał do czynienia.
Sporą część wywiadu stanowiły więc przekomarzania i żarciki trzech panów (pytany o najtrudniejszy aspekt pracy nad filmem, Clark odpowiedział, że była nim współpraca z Serkisem i znoszenie jego wahań nastrojów), których w poniższym zapisie nie zawarłem.
Na planie serii „Planeta małp”
Matt Reeves: Dołączając do projektu jako reżyser „Ewolucji…”, wykonałem niemalże skok na główkę bez przygotowania. Odebrałem telefon od studia, skąd dostałem propozycję, ale jako haczyk podano, że mam na to mało czasu.
Dylan Clark: Nie no, głównym wymogiem było, żeby film był dobry… (śmiech)
Mat Reeves: Inna sprawa, że wprawdzie miałem własny pomysł na ten film, ale byłem pewien, że studiu się on nie spodoba. Spotkaliśmy się, opowiedzieli mi, jak oni to widzą. Stwierdziłem wtedy, że to nie dla mnie, chciałem podziękować.