Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Huta kultury

Słowacki milioner stworzył w Ostrawie niezwykły park kultury

Goście parku rozrywki zbudowanego na terenach dawnej huty mają do dyspozycji wiele atrakcji. Goście parku rozrywki zbudowanego na terenach dawnej huty mają do dyspozycji wiele atrakcji. Jiři Zerzoň
Z kultury czy edukacji łatwo uczynić przemysł. Droga odwrotna jest dużo trudniejsza. W czeskiej Ostrawie dokonano tego brawurowo, co doceniają coraz częściej także turyści z Polski.
„Gong”, sala koncertowa na 1500 osób, z salą balową na 400, stworzona wewnątrz dawnego zbiornika gazu.Boris Renner „Gong”, sala koncertowa na 1500 osób, z salą balową na 400, stworzona wewnątrz dawnego zbiornika gazu.

Położona zaledwie 20 km od granicy z Polską Ostrawa przeszłość ma zacną, a pierwszy akt lokacyjny miasta pochodzi z 1279 r. Ale od takich atrakcji turystycznych jak Ołomuniec, Liberec czy Český Krumlov dzieli ją cały kosmos. Bo choć to trzecie pod względem wielkości miasto w Czechach, to wszystkie ciekawsze jego zakątki da się obejść w kwadrans. Trochę kamieniczek z przełomu XIX i XX w. to wszystko, na czym można oko zawiesić. Poza tym urbanistyczny chaos, typowe socjalistyczne osiedla mieszkaniowe i – jak okiem sięgnąć – niekończące się, robiące raczej depresyjne wrażenie tereny przemysłowe. Hale, kominy, piece hutnicze, szyby kopalniane, fabryki, magazyny.

Po 1945 r. Ostrawę uznano bowiem za „miasto węgla i stali” oraz „stalowe serce republiki”. Słowem – nasz Śląsk-bis, czy może raczej Śląsk do trzeciej potęgi. Gdy więc po 1989 r. w kapitalistycznych realiach zakłady przemysłowe zaczęły padać jak muchy, wydawało się, że stalowe serce szybko pęknie, a władzom pozostanie kłopot w postaci milionów ton metalowych, rdzewiejących, opuszczonych konstrukcji. Jak w jakiejś dystopijnej grze komputerowej. I w tym momencie do gry włączył się Jan Svetlík. Zaczął na kredyt kupować podupadające lub bankrutujące przedsiębiorstwa. Znał się na tym, bo wcześniej zdążył już popracować w miejscowym przemyśle. Większość z nich wyprowadził z zapaści, co dało pracę 8 tys. osób, a jemu miejsce na liście najbogatszych Czechów, w zależności od roku i rankingu, gdzieś między drugą a piątą dziesiątką.

Jak na polskie standardy Svetlík to bogacz umiarkowany, w 2016 r. jego majątek szacowano na 2,5 mld koron (ok. 100 mln euro). Ale od zdecydowanej większości naszych rekinów biznesu różni go jedna zasadnicza cecha: prospołeczne zacięcie.

Polityka 30.2017 (3120) z dnia 25.07.2017; Kultura; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Huta kultury"
Reklama