Wanna. Užupis nie byłoby tym, czym jest, gdyby nie pewna wanna. Był gorący letni wieczór w lipcu 1997 r., gdy Romas Lileikis zapragnął wziąć kąpiel. A ponieważ w swoim domu na podupadłym wówczas wileńskim Zarzeczu (lit. Užupis) nie miał wanny, jak zwykle w takiej sytuacji poszedł do swojego przyjaciela Tomasa Čepaitisa, kilka ulic dalej. Tego wieczoru wspólnie doszli do wniosku, że skoro powiedzieli a, muszą też powiedzieć b. Gdy Romas zmył już z siebie trudy życia, usiedli w kuchni nad herbatą i w trzy godziny napisali konstytucję Zarzecza – niepodległej republiki, którą powołali do życia kilka miesięcy wcześniej. Bo co to za państwo bez konstytucji?
Konstytucja. – Tylko trzy godziny, a przetłumaczono ją na 70 języków – mówi z dumą Tomas, dziś minister spraw zagranicznych Užupisu, tłumacz, scenarzysta i autor operowych librett. Mówi po angielsku z silnym słowiańskim akcentem, okręca brodę wokół palca, a gdyby zdjął okulary, mógłby uchodzić za sobowtóra Slavoja Žižka. Napisanie konstytucji uważa za swoje największe życiowe osiągnięcie. Nie ma w tym pewnie wiele przesady, bo to właśnie ona stała się najsłynniejszym towarem eksportowym Užupisu. Dokument stanowi, że człowiek ma prawo do błędów, lęku i niezrozumienia, lenistwa i nicnierobienia, do szczęścia i do nieszczęścia. Ma prawo opiekować się psem – do końca życia, swego lub psa. Za to kot nie ma obowiązku kochać swego pana, ale powinien pomóc mu w trudnej chwili. Człowiek jest też odpowiedzialny za swą wolność.
Zapisów jest w sumie 38, a pierwszy głosi: „Człowiek ma prawo mieszkać nad Wilejką, a Wilejka przepływać obok człowieka”. Rzeka Wilejka zajmuje tu należne jej miejsce – bo podobnie jak bez wanny, bez niej też Zarzecza w ogóle by nie było.