2 czerwca, piątek, 2017
Śnił mi się Zdzichu Pietrasik. Dobrze wyglądał w białej koszuli i ciemnym garniturze, ale był pełen powagi, a nawet smutku. Umarli zresztą na ogół śnią się w minorowych tonacjach; nie pamiętam, żeby mi się kiedyś śnili rozbawieni nieboszczycy albo żeby ktoś opowiadał o facecjach, jakich w jego śnie dokonywali zmarli. Z żywymi zresztą podobnie: na ogół śnią się w powadze.
Czy Zygmunt Freud miał poczucie humoru? Czy on sam albo któryś z jego uczniów, następców, późnych wnuków napisał esej „Sen i śmiech”?