Drugi oscarowy film Asghara Farhadiego – po „Rozstaniu” – pokazuje małżeństwo w Teheranie radzące sobie z traumatycznym doświadczeniem. Kobieta została zaatakowana i prawdopodobnie zgwałcona we własnym mieszkaniu przez obcego mężczyznę, który pomylił ją z poprzednią lokatorką – prostytutką. A to zawód, którego istnienie w Iranie jest tak silnym tabu społecznym, że Emad (Shahab Hosseini), mąż zaatakowanej Rany (Taraneh Alidoosti), nie chce z tego powodu o zdarzeniu informować policji.
Rana musi więc nie tylko dochodzić do siebie fizycznie i mentalnie, ale też radzić sobie z konsekwencjami męskiej dumy i przemocy – jej mąż próbuje odnaleźć napastnika i osobiście się na nim zemścić. Jest to głos reżysera o kryzysie obyczajowym wśród mężczyzn, a także sytuacji kobiet w jego kraju, które – podobnie jak w kilkanaście lat starszym „Kręgu” innego irańskiego filmowca Jafara Panahiego – dotyczy problemu prostytucji.
Sytuacja jest ciekawa, bo – mimo wielu społecznych barier – coraz więcej filmów o samych sobie kręcą w krajach islamu kobiety. Badanie z 2016 r., przeprowadzone przez Instytut Filmowy Doha, wykazało, że filmy niezależne dwa razy częściej realizowane są przez kobiety w krajach arabskich niż w mainstreamowym przemyśle filmowym (większość dużych produkcji reżyserowana jest przez mężczyzn w Egipcie). Reżyserki odpowiadają za 26 proc. niezależnych produkcji, dużo więcej niż kobiety w studiach filmowych w Europie lub Stanach Zjednoczonych (mniej więcej 4 proc.). Muszą czuć, że pracują w ważnym dla ich współobywatelek momencie.
Druga wiosna
O wprowadzanych latem zmianach legislacyjnych mających chronić prawa kobiet mówi się już jak o początku drugiej arabskiej wiosny.