Jeden z ciekawszych wątków zeszłorocznego Kongresu Kultury dotyczył samej potrzeby spotkania ludzi kultury na własnych, niezależnych od władzy warunkach. Nic więc dziwnego, że serię kilkunastu debat, które 18 i 19 listopada odbyły się w Teatrze Powszechnym w Warszawie, rozpoczęła rozmowa o potrzebie samoorganizacji instytucji kultury. Chodzi o model działania niezależny od finansów publicznych coraz bardziej potrzebny w nowej rzeczywistości politycznej. W trakcie tego otwierającego Forum Przyszłości Kultury spotkania dr Agata Adamiecka-Sitek z Instytutu Teatralnego i dr Mikołaj Lewicki z Uniwersytetu Warszawskiego przedstawili ciekawe wyniki badań (są na stronie internetowej forumprzyszloscikultury.pl), studium przypadku kilku inicjatyw, m.in. tych skupionych wokół Teatru Polskiego we Wrocławiu. Była mowa o organizacjach: Teatr Polski w Podziemiu i Publiczność Teatru Polskiego we Wrocławiu, a także o działalności związków zawodowych oraz procesie współpracy z urzędem marszałkowskim.
Już w momencie wybuchu kryzysu związanego z powierzeniem funkcji dyrektora tej prestiżowej placówki Cezaremu Morawskiemu niezgadzający się z tą decyzją zespół zaczął się samoorganizować w inny niż do tej pory sposób. „To wybuchło jak supernowa” – zauważyli autorzy badania. Zespół chciał stworzyć nową instytucję, która skutecznie uniemożliwiłaby ponowne skupienie całej władzy i odpowiedzialności w rękach jednego człowieka. Okazuje się jednak, że w myśl polskiego prawa nie można stworzyć innego, bardziej uspołecznionego ustroju takich instytucji – ustawa o prowadzeniu działalności kulturalnej oddaje władzę i odpowiedzialność tylko w ręce jednej osoby.
Dyrekcja zbiorowa
Piotr Rudzki, który współtworzy Teatr Polski w Podziemiu, tłumaczył podczas wynikłej z prezentacji badań dyskusji, że artyści chcieliby, aby w ramach konkursu wyłaniany był dyrektor administracyjno-finansowo-organizacyjny.