Artykuł ukazał się w tygodniku „Polityka” w lutym 2018 r.
Pierwszy film Studia Marvel o czarnym superbohaterze – „Czarna Pantera” – zrealizowany został przez ludzi, którzy dorastali w latach 80. Wtedy nie były już dla nich zaskakujące mainstreamowe komiksy Marvela z czarnymi bohaterami, takimi jak ten w masce z czarnymi kocimi uszami, czerpiący moc od afrykańskiego bóstwa-pantery. „Kiedy byłem dzieckiem, wiedziałem, że superbohaterowie nie są tylko biali, że nie są tylko mężczyznami” – mówił Ta-Nehisi Coates, amerykański pisarz opisujący problemy rasowe, a przy okazji autor scenariuszy współczesnych komiksów Marvela o Czarnej Panterze. Coates mówił też na łamach „The Atlantic”, że przekrój rasowy społeczeństwa odzwierciedlony w komiksach był wtedy czymś tak naturalnym, że nie zastanawiał się nawet z innymi dziećmi, jakie znaczenie może mieć obecność w kolejnych numerach podobnych do nich superbohaterów. Otwarte podejście Marvela do koloru skóry, różniące się od tego, jak w latach 80. zachowywały się kierujące się tylko box office’em wytwórnie filmowe, wydaje się nadal bardzo radykalne nawet dla Coatesa. A jest synem dawnego członka Czarnych Panter – radykalnej organizacji politycznej broniącej praw czarnej mniejszości, aktywnej w latach 60. i 70.
Nie z tych Czarnych Panter
Czarni superbohaterowie występowali więc w komiksach, ale żaden z nich nie znalazł się w centrum superprodukcji filmowej. A „Czarna Pantera” Ryana Cooglera w lutym może stać się najbardziej kasowym projektem produkującej same kasowe filmy wytwórni Marvel (szacunki finansowe to 150 mln dol. możliwych do zarobienia w sam tylko pierwszy weekend). Co może być elementem szerszej tendencji – jest zapotrzebowanie na produkcje afroamerykańskich filmowców z Afroamerykanami w rolach głównych.