Kultura

Opanować szaleństwo

Reżyser Thomas Anderson, twórca filmu „Nić widmo”: Dlaczego nie uważam się za artystę?

Paul Thomas Anderson – jeden z najbardziej innowacyjnych reżyserów światowego kina urodzony w Studio City (Kalifornia) w 1970 r. Autor ośmiu pełnometrażowych fabuł. Paul Thomas Anderson – jeden z najbardziej innowacyjnych reżyserów światowego kina urodzony w Studio City (Kalifornia) w 1970 r. Autor ośmiu pełnometrażowych fabuł. Tracey Nearmy/EPA / PAP
Rozmowa z amerykańskim reżyserem filmowym Paulem Thomasem Andersonem, autorem dramatu „Nić widmo” nominowanego do Oscara w 6 kategoriach.
„Czuję się szczęściarzem, będąc niezależnym reżyserem. Jako artysta nie muszę się specjalnie ograniczać”.Mario Anzuoni/Reuters/Forum „Czuję się szczęściarzem, będąc niezależnym reżyserem. Jako artysta nie muszę się specjalnie ograniczać”.

Janusz Wróblewski: – Praca nad „Nicią widmo” musiała być dla pana trudna. Zdjęcia rozpoczęły się w dniu inauguracji prezydentury Donalda Trumpa. Chwilę potem Daniel Day-Lewis oświadczył, że rezygnuje z aktorstwa. A ostatniego dnia realizacji zmarł Jonathan Demme, pański mentor i przyjaciel…
Paul Thomas Anderson: – Gdy zaczynaliśmy pisać scenariusz, świat wydawał się inny. Opowiadając historię samozwańczego, nieznoszącego sprzeciwu egotyka obsesyjnie przywiązanego do własnych idei, niełatwo było patrzeć, jak Ameryka się radykalizuje. Ale podjęliśmy decyzję, że nie należy dodawać filmowi politycznego kontekstu, uwspółcześniać go na siłę. Zamiast tego skupiliśmy się na miłosnym pojedynku. Jak zachować twórczą bezkompromisowość w obliczu napierającego żywiołu uczuciowego.

W pisaniu pomagał panu Day-Lewis. Jak by pan określił jego wkład?
Nigdy wcześniej nie pracowałem z aktorem tak intensywnie nad teksem. Przy „Mistrzu” konsultowałem z Philipem Seymourem Hoffmanem niektóre fragmenty scenariusza. Tu jednak od początku wszystko ustalaliśmy wspólnie. Przedstawiłem Danielowi pomysł i dość mglistą wizję postaci, którą miał zagrać. Historia wymagała rozwinięcia, nie było praktycznie dialogów. Wszystko należało dopracować. Mniej więcej na osiem miesięcy przed rozpoczęciem zdjęć dołączyła do nas Vicky Krieps, wybrana na castingu. Jej delikatna uroda, cudowny akcent, kusicielski głęboki, aksamitny głos fantastycznie pasowały do naszej koncepcji.

Decyzja o przejściu Day-Lewisa na emeryturę mocno pana zaskoczyła?
Utrzymywał ją w tajemnicy niemal do samego końca. Wcześniej nieraz deklarował, że ma dość aktorstwa, że wpędza go ono w depresję, jednak wracał zawsze na plan.

Polityka 8.2018 (3149) z dnia 20.02.2018; Kultura; s. 80
Oryginalny tytuł tekstu: "Opanować szaleństwo"
Reklama