Nowy film to muzyczna odyseja Pawła Pawlikowskiego, inspirowana historią zespołu Mazowsze oraz losami jego rodziców, podróż w głąb pamięci i tożsamości do źródeł człowieczeństwa. Zagraniczna krytyka – z wyjątkiem francuskiej – chwali go mocno głównie za wyrazistość i elegancję. „The Hollywood Reporter” nazwał film namiętną balladą o trudnej, słodko-gorzkiej miłości i destrukcyjnej mocy erosa. Brytyjski dziennik „The Guardian” dał „Zimnej wojnie” maksymalną liczbę gwiazdek. „Variety” zachwyca się osobistym tonem, podkreślając zaskakujący melanż polityki, idealizmu, jazzu i melodramatu.
Wszystko co najważniejsze w tym filmie zostaje wyrażone za pomocą tańca, śpiewu, melodii, za którymi stoją czyste emocje bohaterów. O ile w „Idzie” nośnikiem znaczeń była cisza i kontemplacja, o tyle tu jest nią ścieżka dźwiękowa skomponowana w ten sposób, by przeżywać emocjonalną podróż zgodnie z rytmem dramatycznie zmieniających się okoliczności. A także szalonej, miłosnej relacji introwertycznego pianisty i dyrygenta (świetna rola Tomasza Kota). Oraz jego muzy – utalentowanej piosenkarki, która, spotkawszy go, obiecuje, że będzie go kochać „zawsze, wszędzie i do końca świata” (wybitna kreacja Joanny Kulig).
Podróż bohaterów na swój sposób wyjątkowa, ale wpisana w niełatwy los milionów przesiedleńców i politycznych emigrantów w poprzecinanej granicami powojennej Europie, ma charakter mityczny. Jej głównym celem wydaje się dochowanie wierności wyznawanym wartościom. Ceną – przybrana tożsamość i wykorzenienie. Epopeja rozpięta pomiędzy pustym niebem (symbolizuje je obraz zniszczonej cerkwi) a zdradliwą, zrujnowaną ziemią, na której toczy się tytułowa nieludzka zimna wojna, pełna jest paradoksów.