Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

„Książę i dybuk”, niezwykły portret Michała Waszyńskiego

Od lewej: James Mason, Sophia Loren i Michał Waszyński Od lewej: James Mason, Sophia Loren i Michał Waszyński mat. pr.
Życie Michała Waszyńskiego to biografia, której trudno się oprzeć. Zainteresowali się nim reżyserzy Elwira Niewiera i Piotr Rosołowski.

Jeden z najważniejszych reżyserów polskiego kina okresu międzywojennego. Sprawny rzemieślnik. Niedbały twórca komercyjnych komedii. Reżyser jednego z najważniejszych filmów w języku jidysz. A także włoski producent filmowy, arystokrata i mistrz konfabulacji. Życie Michała Waszyńskiego to biografia, której trudno się oprzeć. Twórcy filmu „Książę i dybuk” starają się odpowiedzieć nie tylko na pytanie o to, kim był, ale też dlaczego po przybyciu do Włoch wykreował się na „polskiego księcia” – eleganckiego, światowego arystokratę, którym z całą pewnością nie był.

Rekordzista Michał Waszyński

Michał Waszyński nakręcił ok. 40 filmów, co stanowiło lwią część ówczesnej produkcji filmowej (zwłaszcza w latach 30.). W szczytowym momencie pobił wszelkie rekordy, kręcąc sześć filmów rocznie. Łatwo byłoby go zakwalifikować do grona popularnych, ale niekoniecznie bardzo zdolnych filmowych rzemieślników, którzy tworzą szybko i bez oglądania się na szczegóły.

Istotnie, wiele jego filmów powstało w pośpiechu, niektóre zaczynano kręcić jeszcze bez ukończonego scenariusza. Jego współpracownicy wspominali, że pod względem technicznego przygotowania filmy były bez zarzutu. Odpowiednio nakreślony plan produkcji pozwalał zaś ograniczyć wykorzystanie drogiego filmowego atelier.

Popyt na kino komediowe

Krytycy rzadko byli im przychylni, czego nie można powiedzieć o widowni, która produkcje Waszyńskiego lubiła. Zwłaszcza że kręcił przede wszystkim filmy komediowe, na które w latach 30. było duże zapotrzebowanie. Sam reżyser był nie tylko wyrobnikiem. Można wręcz stwierdzić, że w swojej pracy zachował pewną autonomię. Kręcił w każdym gatunku, dobierając obsadę wedle własnych pomysłów, często dając szansę zadebiutować aktorom jeszcze nieznanym.

Reklama