Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Heiaha! i do przodu

Polskie akcenty w Bayreuth

Drewniany budynek teatru w Bayreuth, postawiony bez fundamentów, rezonuje jak instrument. Drewniany budynek teatru w Bayreuth, postawiony bez fundamentów, rezonuje jak instrument. Eike Leppert/Alamy Stock Photo / BEW
Festiwal w Bayreuth jest mekką miłośników Richarda Wagnera już od ponad 140 lat. Ale pojawiły się zmiany – i ważne polskie akcenty.
Piotr Beczała w tytułowej roli i Anja Harteros jako Elsa w „Lohengrinie”.Enrico Nawrath/Bayreuther Festspiele Piotr Beczała w tytułowej roli i Anja Harteros jako Elsa w „Lohengrinie”.

Na mapie kulturalnej Niemiec jest to wydarzenie tak istotne, że na inaugurację przybywa co roku kanclerz Angela Merkel oraz liczni oficjele i celebryci. Zwykli śmiertelnicy muszą się zadowolić spektaklami przez następny miesiąc. Choć ponoć byli i tacy, nawet z Polski, którzy cudem zdobyli bilety na 25 lipca, płacąc ponad tysiąc złotych, by w towarzystwie high society obejrzeć „Lohengrina”, w którym po raz pierwszy w historii festiwalu debiutowało dwóch Polaków. Debiut był bardzo udany, Piotr Beczała w roli tytułowej i Tomasz Konieczny jako hrabia Telramund otrzymali na premierze największe owacje, a po spektaklu pani kanclerz zamieniła z nimi kilka miłych słów.

Początkowo miał to być tylko jeden polski debiut – Koniecznego, który już od lat jest cenionym śpiewakiem wagnerowskim; próby znalezienia terminu w napiętym kalendarzu artysty trwały od dekady. Beczała „wskoczył” do spektaklu na miesiąc przed festiwalem – przewidziany do tej roli Roberto Alagna stwierdził, że nie zdąży nauczyć się partii.

Polski tenor śpiewał już tę rolę w drezdeńskiej Semperoper, zaproszony przez jej szefa muzycznego Christiana Thielemanna (który pełni tę funkcję również w Bayreuth). Przed tym wydarzeniem mówił (POLITYKA 11/15), że dyrygent bardzo chciał zaprosić go także do Bayreuth, a rolę ćwiczyli wspólnie właśnie tam. Jednak stwierdził, że nie odpowiada mu kierunek, w jakim podąża ten festiwal. „Problem leży w polityce kierownictwa festiwalu (…) w dziedzinie reżyserii. Nie będzie tam więc na razie polskiego Lohengrina”.

Minęły trzy lata – i jest polski Lohengrin, a nowe inscenizacje mniej szokują, choć nie znaczy to, że zrezygnowano z tzw.

Polityka 32.2018 (3172) z dnia 07.08.2018; Kultura; s. 88
Oryginalny tytuł tekstu: "Heiaha! i do przodu"
Reklama