Nasza ojczyzna jest w stanie wojny. Zimnej wojny kultur. Wrogie siły zachodniego imperializmu podstępnie podważają wyznawany przez nas system wartości, oparty na zdrowym fundamencie moralności i religii, która jest jej jedynym i czystym źródłem. Próbują zatruć nasze dusze filmami, programami telewizyjnymi, piosenkami i grami wideo, sączącymi zdradliwe i pogańskie idee, abyśmy stali się równie zepsuci jak oni, abyśmy podzielali ich dekadencką ideologię. Podważają nasz model rodziny, ideały, które odziedziczyliśmy po przodkach, lekceważą historyczne zasługi oraz niepodważalne znaczenie naszego wielkiego kraju i narodu. I dlatego musimy na tę agresję odpowiednio zareagować.
Oczywiście mają państwo w swych domysłach rację – z wyżej wymienionych założeń wyszli decydenci Iranu, a zwłaszcza Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej, podejmując decyzję o postawieniu tamy kulturowym wpływom światowych potęg i wsparciu rodzimych twórców w wytwarzaniu produktów kulturowych. W tym gier wideo.
Do dzieła zabrali się systemowo. W 2007 r., z inicjatywy ministerstwa kultury powstała Narodowa Fundacja na Rzecz Irańskich Gier Wideo. Jej celem jest wspieranie lokalnych twórców. Zarówno finansowo, jak i życzliwą radą, by twórcy nie zbłądzili na manowce pogaństwa lub niemoralnych dewiacji. Coroczny budżet zapewnia fundacji Ministerstwo Kultury i Islamskiego Przewodnictwa. Każda wydana w Iranie gra musi być wcześniej oceniona przez kompetentnych cenzorów pod kątem treści i przesłania.
Gry o historycznych perskich bohaterach lub postaciach z narodowych mitów? Tak. O walce z holenderskimi kolonizatorami? Odhaczone. Z szatańskim Izraelem? Jak najbardziej. Ważne jest i to, by edukować zindoktrynowany świat, nie zawsze rozumiejący słuszność podejmowanych w Iranie decyzji i działań.