Kultura

Cztery zdjęcia Charmsa

Na studiach oberiuci z początku wydawali mi się zabawni. Wiadomo – presurrealistyczne, groteskowe kawałki.

Daniił Charms ma ze cztery znane zdjęcia, ja mam pewnie półtora tysiąca. Czuję się jak kretyn. Siedzę w 36-stopniowym upale, pot się ze mnie leje, łaskocze, a ja uśmiecham się jak do niby niepozowanego zdjęcia.

Charms umarł zimą 42 r. w leningradzkiej psychuszce przy Arsenalnej 9. Najprawdopodobniej. Nie jest pewne, gdzie go pochowano. Umarł z głodu, zima 42 r. w Leningradzie cała była ze śmierci głodowej, nie tylko w psychiatrykach i więzieniach. Udawał wariata, by nie iść znów do więzienia, kto wie, może w łagrze by przeżył? Nikt nie wie. Ostatnie znane słowa Daniiła Iwanowicza przed aresztowaniem brzmiały (wedle zapisu przyjaciela): „Będziemy pełzać z odrąbanymi nogami, trzymając się płonących ścian”.

Na studiach oberiuci z początku wydawali mi się zabawni. Wiadomo – presurrealistyczne, groteskowe kawałki. Nie znałem wtedy filozofii, która za tym stała, nie rozumiałem, jak myśl Charmsowa głęboko tnie świat – nie dla hecy pierwszej krwi. Ale i tak mnie uwiódł. „Przepisywałem” na nasze te jego opowiadanka, niewiersze, ślizgając się po powierzchni jak po zamarzniętej Ładodze. Tłumaczyć oczywiście nie miałem śmiałości, nawet wtedy rozumiałem, że pogubię po drodze to, co ważne, to, co brzęczy tam w tle jak mucha i dopiero, jak się przysłuchasz, to wiesz, że to szerszeń, a ty jesteś na zawsze uczulony i jedno kąśnięcie może cię pozbawić oddechu. Pisałem niby swoje, ale przecież z niego:

„Stanął pan w drzwiach i zerkał od framugi do butów, tak że można było go zmierzonego od razu do trumny odpowiedniej kłaść. Stanął i nie mówi. A żona moja do niego: pan wejdzie, pan się rozgości albo i rozgospodarzy, niechaj się pan rozścieła na całą długość podłogi i na szerokość też oczywiście. Ale tamten tylko stał, brwi miał umocowane nad oczami jak czarne sprężyny i tymi oczami wodził.

Polityka 36.2018 (3176) z dnia 04.09.2018; Kultura; s. 83
Reklama