Połączenie osobliwości, absurdu, nostalgii i niepokoju jest znajome wielu ludziom, którzy doświadczyli małego końca pewnego świata, entropii na gruzach utopii” – pisała Olga Drenda w „Duchologii polskiej” o epoce ustrojowej transformacji. Album „Marzi. Dzieci i ryby głosu nie mają” (Egmont, 4/6) świetnie ten stan odzwierciedla, nawet jeśli opowiada o czasach nieco wcześniejszych. Marzena Sowa wraca do lat dzieciństwa upływającego w cieniu stanu wojennego, narodzin Solidarności oraz pogłębiającego się kryzysu. Ale wielka historia schyłku peerelowskiej smuty dzieje się w tle, miga na ekranie czarno-białego telewizora. Ilustracje Sylvaina Savoi nadają tej wyprawie w przeszłość nieoczekiwanych barw: pełnych życia nawet wtedy, gdy w serca bohaterów wkrada się lęk o przyszłość.
Ocena: 4/6