Wystarczy, że ktokolwiek założy odpowiedni strój, ma odpowiednie wąsy i już budzi odpowiednie skojarzenia. To tak jak strój Świętego Mikołaja” – mówił przed rokiem łódzkiej „Gazecie Wyborczej” Gracjan Kielar, aktor tamtejszego Teatru Nowego, który od lat 11 listopada przywdziewa kostium Marszałka. „Postać Marszałka to ikona, która nam się kojarzy z odpowiednim świętem, odpowiednimi nastrojami i ze słowem »patriotyzm«. Każdy wyciąga sobie z niego to, co mu jest najbliższe”.
Pierwsze przymiarki stroju „patriotycznego Świętego Mikołaja” miały miejsce jeszcze za życia Marszałka. W 1924 r. miała premierę „Miłość przez ogień i krew” w reż. Jana Kucharskiego, w której, niczym w późniejszej o 87 lat „1920. Bitwie Warszawskiej” Hoffmana, postaci historyczne na czele z Piłsudskim (Jerzy Jabłoński) były tłem dla rozgrywającej się podczas wojny polsko-bolszewickiej historii miłosnej sanitariuszki i muzyka weterana. Cztery lata później pojawiła się filmowa biografia „Komendant” Henryka Bigoszta, z Antonim Piekarskim w tytułowej roli. A potem była długa przerwa – bo PRL, niemogący Marszałkowi wybaczyć „pogonienia bolszewika”, szukał alternatywnych patriotycznych mikołajów.
Jerzy DUSZYŃSKI w „Śmierci prezydenta”, reż. Jerzy Kawalerowicz, 1977 r.
Odwilż przyszła za późnego Gierka i też nie do końca, bo głównymi bohaterami dramatu Kawalerowicza są pierwszy prezydent RP Gabriel Narutowicz (Zdzisław Mrożewski) i jego morderca Eligiusz Niewiadomski (Marek Walczewski). Rola Marszałka jest drugoplanowa, jako naczelnik nowego państwa otwiera pierwsze obrady Sejmu, przekazuje władzę nowo wybranemu prezydentowi, a potem widzimy go w finale, gdy podczas ulicznych manifestacji po pogrzebie Narutowicza z surowym wyrazem twarzy układa pasjansa.