Bez wątpienia o Stanisławie Moniuszce mówiono w tym roku wiele i grywano jego utwory częściej niż dotąd, i to w całej Polsce. Za granicę wciąż niełatwo je sprzedać; najczęściej prezentowano je w obszarze niemieckojęzycznym. Poświęcono mu wiele koncertów i festiwali (pełna informacja jest na stronie moniuszko200.pl). Była więc możliwość lepszego poznania tej twórczości i postaci, i może nawet przewartościowania pewnych narosłych wokół niej stereotypów. Ale – jak to zwykle przy takich okazjach bywa – część tych stereotypów została nawet wzmocniona.
Dużo było i jest działań edukacyjnych i popularyzacyjnych wokół Moniuszki. Dla dzieci poza licznymi koncertami i warsztatami są książeczki (ciekawe, że Opera Narodowa wydała pozycję „Ojciec Moniuszko”, a Polskie Wydawnictwo Muzyczne – „Tatulczyk Moniuszko”), filmiki animowane na YouTube, powstała nawet gra planszowa „Śpiewnik domowy” oraz gra na urządzenia mobilne „Zaginiona partytura Moniuszki”. Dla fachowców muzykologów – parę konferencji. Dla szerszej publiczności – różne sposoby na przybliżenie epoki, z kulinariami włącznie. W Operze Narodowej przez kilka miesięcy można było oglądać wystawę „Viva Moniuszko”, wystylizowaną na dość archaiczny komiks, więc w gruncie rzeczy nie wiadomo, dla kogo przeznaczoną.
Dla zainteresowanych mamy parę nowych książek, coraz większą dostępność rejestracji oper Moniuszki w sieci, filmiki z pojedynczymi pieśniami w wykonaniu znakomitych polskich artystów na YouTube, no i oczywiście płyty. Najciekawszą ofertę dał Narodowy Instytut Fryderyka Chopina: ukazała się w tym roku „Halka” po włosku w wykonaniu solistów i zespołu Europa Galante pod batutą Fabia Biondiego, która odniosła taki sukces na zeszłorocznym festiwalu Chopin i Jego Europa.