Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Żadnej pracy się nie bał

Jerzy Gruza: mistrz autokreacji i autoironii

Jerzy Gruza (1932–2020) Jerzy Gruza (1932–2020) Piotr Małecki / Forum
Odszedł Jerzy Gruza, reżyser teatralny i filmowy, scenarzysta, aktor, mistrz autokreacji i autoironii.
„Zawsze wybierałem przygodę, o co wiele osób miało do mnie pretensję. Ale przyznając się do swoich słabości, jestem szczery. Jest to uczciwsze niż udawanie kogoś, kim się nie jest”.Bartosz Krupa/EAST NEWS „Zawsze wybierałem przygodę, o co wiele osób miało do mnie pretensję. Ale przyznając się do swoich słabości, jestem szczery. Jest to uczciwsze niż udawanie kogoś, kim się nie jest”.

Dał się zapamiętać przede wszystkim jako twórca komediowych seriali, które biły rekordy popularności: „Wojny domowej”, „Czterdziestolatka”, „Tygrysów Europy”. Ośmieszał w nich rozdźwięk między pompatyczną, fasadową rzeczywistością ideologii, propagandy i reklam a tym, jak wygląda i czym jest życie w całej swojej głupocie i mizerii. Ułudę i trudne do zrealizowania marzenia konfrontował z nieefektowną codziennością.

Jerzego Gruzę szczególnie interesowała pewna odmiana romantyzmu. Pokazywał naiwnych marzycieli zawierzających sloganom, biorących na serio, co się do nich mówi w pracy, na naradach, w radiu i telewizji. Modelowym przykładem takiego bohatera, wyrażającego przy okazji ducha peerelowskiego surrealizmu, był inżynier Stefan Karwowski, tytułowy czterdziestolatek: intelektualnie niezbyt lotny, ale ambitny i uczciwy, trochę safanduła, trochę tchórz – polski Woody Allen lat 70. Wiele scen, powiedzonek z tego serialu do dziś jest powtarzanych, cytowanych i weszło w obieg codziennego dialogu, np. hasło „akcja–odwet”. Gruza z radością przytaczał historyjkę zasłyszaną niegdyś od dziennikarza, jakoby Lech Wałęsa, zapytany, czy nie podjąłby się funkcji premiera, miał odpowiedzieć: „Ja jestem kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boję”.

Reżyser uwielbiał rozbawiać i być rozbawianym. Lubił też prowokować. Jacek Fedorowicz w książce „Mistrz offu” przytacza anegdotę, jak w stanie wojennym podczas zakrapianego alkoholem przyjęcia między jednym toastem a drugim Gruza wypytywał wysoką funkcjonariuszkę telewizji ZSRR o los wyrzuconego z pracy i pozbawionego wszelkich tytułów Andrieja Sacharowa. Niektórzy drżeli przed jego złośliwościami, większość uważała, że wykazywał cyniczne podejście do życia, ale był człowiekiem o wielkim sercu, mającym po prostu przeciwne zdanie na prawie wszystkie tematy.

Polityka 8.2020 (3249) z dnia 18.02.2020; Pożegnanie; s. 83
Oryginalny tytuł tekstu: "Żadnej pracy się nie bał"
Reklama