Tegoroczne Berlinale otworzy światowa premiera kanadyjsko-irlandzkiego dramatu biograficznego „My Salinger Year” scenarzysty i reżysera Philippe′a Falardeau z Sigourney Weaver w roli głównej.
Berlinale: zmiany pod nową dyrekcją
Carlo Chatrian, z wykształcenia literaturoznawca, filozof i filmoznawca, jest Włochem. Przez szereg lat był szefem festiwalu w Locarno. Od tego sezonu zastąpił na stanowisku dyrektora artystycznego Berlinale Dietera Kosslicka, który pełnił tę funkcję przez prawie dwie dekady. Jedną z pierwszych decyzji 49-letniego Chatriana, miłośnika francuskiej nowej fali i kina azjatyckiego, było obniżenie liczby prezentowanych filmów. Będzie ich aż o 60 mniej niż w ostatnich latach, co wydaje się dobrym posunięciem, gdyż ilość nie zawsze szła w parze z jakością. Na słabszy poziom mnożonych w rozmaitych sekcjach tytułów narzekano od dawna. Nie służyło to podnoszeniu prestiżu imprezy, walczącej z Wenecją o miano drugiej najważniejszej w Europie (po Cannes).
Z pozytywną reakcją spotkała się też odbierana początkowo jako kontrowersyjna propozycja zmiany daty rozpoczęcia Berlinale tak, aby wypadała już po Oscarach, a nie przed, jak dotychczas. Oczywista korzyść to mniej nacisków ze strony Hollywood i większa swoboda doboru repertuaru, szczególnie konkursowych tytułów (w tym roku jest ich 18, a sześć z nich wyreżyserowały kobiety – co nie zachwyciło feministek domagających się parytetu).
Z drugiej strony start festiwalu po kulminacyjnej fali przyznawania nagród pozbawia tę imprezę atutów w postaci obecności gwiazd i światowego sznytu.