Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Podanie ręki

Kawiarnia literacka: Jacek Dehnel

Duży mężczyzna, po bokach dwaj chłopcy, wszyscy w nienaturalnych pozach, opleceni, jak upiornymi choinkowymi łańcuchami, kośćcem dwóch wielkich węży. To oczywiście słynny Laokoon.

Konstrukcja, na której są oparte szkielety, jest prosta i praktyczna: pudło, podpórki, żerdki. Ale ostatecznie, czym jest szkielet, jeśli nie konstrukcją właśnie, formą techniczną bez żadnych upiększeń, realizującą zasadę maksimum efektów przy minimum środków? Całość jest zatem goła. Ale od razu obrasta w sensy. Nie dla każdego może, ale ci, którzy uczyli się na tym modelu, od razu ją rozpoznawali: duży mężczyzna, po bokach dwaj chłopcy, wszyscy w nienaturalnych pozach, opleceni, jak upiornymi choinkowymi łańcuchami, kośćcem dwóch wielkich węży. To oczywiście słynny Laokoon, ale bez imponującej muskulatury, bez splątanych kędziorów i rozwichrzonej brody, ograniczony do samej esencji: czaszki, piszczeli, żeber.

W połowie XIX w. model ten wykonał Josef Hyrtl, austriacki anatom, profesor uniwersytetów praskiego i wiedeńskiego, autor słynnych podręczników i nie mniej słynnych preparatów anatomicznych. Laokoon znajdował się w zbiorach Instytutu Anatomicznego Uniwersytetu Wiedeńskiego do początków 1945 r., kiedy to gmach przy Währingerstrasse 13 został zbombardowany przez aliantów – i od tego czasu preparat Hyrtla istnieje tylko na zdjęciu z międzywojnia.

Dziś na anatomiczną kreację Hyrtla nie sposób patrzeć w oderwaniu od myślenia surrealistycznego. W 1869 r. Édouard Manet namalował – wzorując się na obrazie Goi – „Balkon”, gdzie eleganckie towarzystwo puszy się w świetle pogodnego dnia; niecałe 100 lat później René Magritte w „Balkonie Maneta 1950” zastąpił czworo bohaterów czterema trumnami, w tym jedną siedzącą. Kościotrupy Laokoona i jego synów oplecione szkieletami węży wyglądają na misterny artystyczny żart, koncept niegdyś ryzykowny, a po doświadczeniach sztuki XX w. banalny.

Jednak to, co w osobliwym dziele Hyrtla jest najciekawsze, łatwo przeoczyć.

Polityka 13.2020 (3254) z dnia 24.03.2020; Kultura; s. 86
Oryginalny tytuł tekstu: "Podanie ręki"
Reklama