Kultowa audycja „spadła” z ramówki po aferze wokół anulowania ubiegłotygodniowych notowań i słynnej już piosenki Kazika „Twój ból jest lepszy niż mój”, która zajęła pierwsze miejsce. Marek Niedźwiecki, prowadzący i guru „Listy”, odszedł ze stacji. Wraz z nim Myśliwiecką opuściło kilku wybitnych dziennikarzy, a wcześniej zrobili to już inni. Ich nazwiska nie tylko kojarzyły się z Trójką, ale przydawały jej blasku i sławy. Sławy najlepszej stacji po tej stronie Uralu. Blasku brylantu. Trójka była jedyna, kochana, wspaniała. Ale przede wszystkim była mądra i wychowała kilka pokoleń ludzi, którzy nie kryją, że właśnie to radio uformowało ich charaktery. Trójka był nasza, autorów i słuchaczy. Teraz ją żegnamy.
Czytaj też: Orwell w Trójce. Kazik znika z całą listą przebojów
Trójka schodzi ze sceny niepokonana
Zamiast „Listy” zagrano dziś utwór, który był sygnałem audycji, „The Look of Love”. Można powiedzieć, że to w duchu Trójki, gdyby wszystko nie było tak smutne, beznadziejne, gdyby pisowski walec nie przejechał właśnie po tym, co mieliśmy, co było wartością dla słuchaczy, którzy się nie wierzyli i nie wierzą w istnienie świata pozatrójkowego. „Gdy ktoś, kto mi jest światełkiem/ gaśnie nagle w biały dzień” – zaśpiewał następnie Perfect. „Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym”. Trójka schodzi ze sceny niepokonana.
To nieprawda, że Trójki słuchają (słuchały) tylko Warszawka i Krakówek.