Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Puste stoliki

Kawiarnia literacka: Michał R. Wiśniewski

Korzystam, póki jeszcze mogę, z mojego niezbywalnego prawa do narzekania.

Wszystko jest śmieszne, gdy się pomyśli o śmierci – powtarzam sobie za Bernhardem. Es ist alles lächerlich – śmieszne, niepoważne, żałosne, z pewnością nie „wesołe”. Nie ma niczego wesołego w karnawale zarazy, gdy regularność i normalność zostały zawieszone – chociaż wesołość wylewa się z każdego sieciowego zakątka, w którym kryjemy się przed światem owinięci w kocyki bezpieczeństwa utkane z memów. Na zewnątrz mój sieciowy awatar może się więc wydawać wesolutki, ale w środku jestem przerażony, kto nie jest?

Korzystam z klasowych przywilejów, pracuję z domu – jestem tzw. freelancerem, więc pierwsze, co zrobiłem, gdy znajomi przeszli na „home office”, to wrzuciłem na Facebooka króciutki poradnik, jak zachować godność, pracując z domu („ubierz się i umyj”, „seriale oglądać po skończonej pracy”, „nie ma niczego złego w rozmawianiu z przedmiotami”). Po dwóch tygodniach obserwacji kątem oka, jak wygląda zdalna praca biurowa, poczułem się niepoważnie, może nawet żałośnie. Okazało się, że moja praca „wolnego najmity” z pracą zdalną nie ma nic wspólnego. „Zdalni” i „wolni”, dwa różne plemiona. My (ja) i oni. Oni nie muszą rozmawiać z odkurzaczami, bo mogą oglądać kolegów i koleżanki w okienkach aplikacji do telekonferencji; nie szarpią się ze zmorą prokrastynacji, bo nadzór team managera to nie to samo co widmo redaktora groźnie patrzącego znad zbliżającego się terminu.

Użalam się nad sobą, chociaż to śmieszne (niepoważne, żałosne) – ale czy nie jest to nasza tarcza klasowa, samoobrona mieszczan przed dopuszczaniem do siebie myśli o całej grozie świata: może gdzieś umierają ludzie, ale i mnie jest źle, gdyż nie mogę pójść na kawę!

Polityka 23.2020 (3264) z dnia 02.06.2020; Kultura; s. 71
Oryginalny tytuł tekstu: "Puste stoliki"
Reklama