Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Łańcuszki snobizmu

W XXI w. nikt już nie wie, co jest fajne. W XXI w. nikt już nie wie, co jest fajne. Mirosław Gryń / Polityka
Półka z książkami widoczna w czasie telekonferencji nie wystarczy – obecność w mediach społecznościowych stała się czymś w rodzaju gry komputerowej. Wygrywają ci, którzy potrafią się najlepiej zaprezentować.
Książki są cool, a nawet sexy. Doskonale sprawdzają się jako gadżet na Instagramie.Mirosław Gryń/Polityka Książki są cool, a nawet sexy. Doskonale sprawdzają się jako gadżet na Instagramie.

Dawne cyfrowe marzenie – egalitarny internet – w zasadzie się spełniło. Tyle że sieci społecznościowe nie tylko nie wyrugowały podziałów klasowych, ale sprawiły, że pojawiły się nowe przejawy wirtualnego snobizmu. W zeszłym roku duńska grupa popowa Alphabeat wróciła po sześciu latach przerwy z piosenką pod tytułem „I don’t know what’s cool anymore” („Już nie wiem, co jest cool”). Urodzony w 1985 r. podmiot liryczny rozpacza, że nie nadąża za współczesnymi trendami i w przeciwieństwie do „fajnych dzieciaków” nie ma pojęcia, co teraz jest cool. Nie powinien się jednak martwić – w XXI w. nikt już nie wie, co jest fajne.

Poza jest wszystkim

Żyjemy w czasach science fiction, można więc zajrzeć do instrukcji od gry fabularnej „Cyberpunk 2020” (to na jej podstawie CD Project Red, twórcy komputerowego „Wiedźmina”, przygotowują swój następny hit). Ów podręcznik do życia w przyszłości wita czytelników trzema zasadami: STYL ponad ISTOTĄ („Nie ma znaczenia, jak dobrze coś robisz, dopóki sprawiasz wrażenie, że robisz to dobrze”), POZA jest WSZYSTKIM („Jeśli myślisz niebezpiecznie, jesteś niebezpieczny”), ŻYJ na KRAWĘDZI („Krawędź jest dziwną strefą, po której poruszają się ryzykanci”). W skrócie – nie liczy się, kim jesteś, ale jakie wrażenie sprawiasz. To ciekawe, jak doskonale wpisuje się to w rzeczywistość dzisiejszych mediów społecznościowych i współczesne lęki – takie jak „syndrom oszusta”, strach przed tym, że ktoś pozna się na naszym rzekomym braku kompetencji.

Może właśnie ten syndrom tłumaczy popularność domowych biblioteczek jako tła, na którym użytkownicy pokazywali się podczas telekonferencji. Półki uginające się od książek mówią same za siebie – możecie mi zaufać, stoję wszakże na ramionach gigantów.

Polityka 24.2020 (3265) z dnia 08.06.2020; Kultura; s. 90
Reklama