Kilka kropel słońca przesączonych przez chmury wiszące od tygodni. W tych krztynach światła skrzydła kawek i gawronów wyglądają jak błyszczące rękawy fraków. Jakby zlecieli się na moje podwórko sztukmistrze. Zamiast królika z kapelusza wyciągają dżdżownice z tającej ziemi. Z bezsilnych dżdżownic słońce niespodzianie wyciąga róż i odrobinę białawego złota. Tuż przed śmiercią w dziobach są biżuterią jesiennego umierania. Żółte, bordowe i brązowe liście układają się w powoli gnijący dywan. Wróble znalazły sobie kąpiel w kałuży, w miejscu gdzie ulica Zwycięzców zapadła się od nieustannych polskich zwycięstw.