Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

To się pamięta

Kawiarnia literacka: Krzysztof Siwczyk

Do poezji przykładał miary artystycznego wyrafinowania i intelektualnej głębi, a przy okazji był chodzącą encyklopedią.

Kolejny rok pandemii, poza oczywistym zmęczeniem materiału ludzkiego i coraz większym gniewem społecznym, przynosi też dziwny rodzaj normalizacji śmierci. Parafrazując Tadeusza Różewicza, można powiedzieć, że trwa nasza mała stabilizacja śmierci, która wyraża się w krzywej rosnącej lub malejącej kolejnych fal zakażeń koronawirusem i powiązanych z nim zgonów. Ginie w medialnym obrazie pandemii horyzont indywidualnych tragedii, które w przerażający sposób uzgadniają się z ogólną, śmiertelną tendencją, za którą nie nadążają refleksje o utracie ludzi.

Właściwie każdy tydzień przynosi tak wielki bilans strat, że brakuje czasu i miejsca na odbycie żałoby wypieranej przez kolejne tragiczne doniesienia. W końcu, ogłupiali od nadmiaru śmierci, zaczynamy obojętnieć, tracić zasoby empatii. Choć pamięć co jakiś czas boleśnie daje znać o nieobecności twarzy, gestów, zwyczajów, powiedzonek ludzi, do których materialnej i duchowej obecności przywykliśmy. Dotyczy to chyba zwłaszcza seniorów, choć owa senioralność – dziś bardziej niż kiedykolwiek – stygmatyzowana jest śmiertelnością. Paradoks długowieczności polega właśnie na zdziwieniu, kiedy ta długowieczność jednak znajduje swój kres. Coś, co wydaje się naturalnym porządkiem rzeczy, w pandemii przekształca się w rodzaj najsłabszego ogniwa. Każdy, kto dziś umiera, zyskuje status ofiary czasu zarazy. Tymczasem zdarzają się śmierci wolne od tego przyporządkowania, śmierci, wobec których nie dociekamy przyczyn, odnajdując w nich stary porządek świata.

W wieku 86 lat odszedł niedawno prof. Jacek Łukasiewicz, wielki wrocławski historyk literatury, krytyk, enigmatyczny i niepokojący poeta, ale nade wszystko człowiek mądry i w zadziwiający sposób łagodny. Tak go pamiętam. W ostatnich latach nosił się rasowo, zapuścił brodę przydającą mu matuzalemowego sznytu, choć nie miał w sobie nic z patriarchy świata literatury.

Polityka 16.2021 (3308) z dnia 13.04.2021; Kultura; s. 69
Oryginalny tytuł tekstu: "To się pamięta"
Reklama