Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Nauczycielka istnienia

Kawiarnia literacka: Krzysztof Siwczyk

Czego nauczyłem się od prof. Jolanty Brach-Czainy? Sposobu istnienia i sztuki utraty.

Cicha śmierć Brach-Czainy zbiegła się z głośną śmiercią Adama Zagajewskiego. Tracimy mistrzynie i mistrzów na potęgę, nie potrafimy nadążyć za tempem utrat.

Odnoszę wrażenie, że gwiazda zaranna śmierci świecić będzie do upadłego końca świata, podczas gdy na horyzoncie wmawia mi się, że świat po pandemii uzyska jakiś nowy ład. Śmiem twierdzić, że innego ładu świata nie będzie, o czym upewnia mnie ponowna lektura „Szczelin istnienia” Brach-Czainy. Niewiele książek przeczytałem w życiu dwa razy. Tę czytam po raz trzeci. Chyba nic lepszego niż ponowne spotkanie z arcydziełem myślenia nie mogło mi się przytrafić. Pamiętam emocje, gdy w latach 90. trafiłem na fragmenty „Szczelin istnienia” w prasie, po chwili kupiłem drugie wydanie, z pomarańczową okładką. Biegłem do parku, trzymając pod sercem książkę, giąłem każdą stronę w trwodze, bo każda strona wypowiadała wszystko, czego nie umiałem do tej pory nazwać. Wszystko, co budziło mój wstyd – pod piórem Brach-Czainy – nagle urastało do rangi jedynej teodycei paprochów i głupot, śmiesznych rytuałów i dziwactw. Dzięki tej książce zrozumiałem, że istnieję tylko w idiomatyce własnego zapachu z ust, w sposobie opowiadania językiem wspólnym o tym, jak kropla deszczu spływa po ramie mojej okiennicy, zmieniając kolor w załamaniu światła płynącego z nieznanego źródła, zza anteny satelitarnej wiodącego wtedy nadawcy informacji ze świata.

Brach-Czaina pokazała mi, że świat mam pod ręką, że to, co codzienne i zwyczajne jest jedyną rzeczywistością, która daje i odbiera życie. I, co gorsza, że codzienność jest niewidzialna. Jej słynny esej „Krzątactwo” uzmysławiał mi konieczność dostrzeżenia sensu w zdarzeniach powszednich i banalnych, że w myciu naczyń czy biegu do autobusu czai się ukryty ciężar egzystencji, która w tych faktach spełnia się codziennie i uparcie, podczas gdy ja – wtedy nastolatek – ciągle oczekiwałem na zdarzenia wyjątkowe i przełomowe, na urojoną supernową, która rozświetli moje życie feerią barw nie z tej ziemi, wynosząc oczywiście moje życie ponad smutny los zmywających gary nieszczęśników i pędzących do pracy podróżnych.

Polityka 23.2021 (3315) z dnia 31.05.2021; Kultura; s. 107
Oryginalny tytuł tekstu: "Nauczycielka istnienia"
Reklama