Poza wielkością i urodą domu równie ważne jest to, gdzie on się znajduje, ponieważ kobiety lubią żyć tam, gdzie można zażyć kultury, ale też pójść do wykwintnej restauracji czy do klubu. Na przykład w „Ich dwojgu i Julii” Zofii Mossakowskiej pewna nieźle wykształcona żona zażywa metropolitarnej kultury, uczęszczając z mężem do opery, w której ma wykupiony abonament. (Kiedy w ich związku zaczynają się kłopoty, abonament wykorzystuje inna pani). W „Czarodziejce” Małgorzaty Wardy bohaterowie są tak wrażliwi na sztukę, że sami tworzą awangardową bohemę artystyczną, słuchającą zapamiętale… zespołu Kult.
Syndrom blondynki
Zdając sobie sprawę z licznych możliwości, jakie daje mieszkanie w mieście, trzeba pamiętać o tym, że ma ono również wady, a jedną z nich jest ruch drogowy. Daje się on we znaki między innymi redaktor naczelnej brukowca w „Syndromie starszej siostry” Malwiny Chojnackiej, która w porze szczytu zalicza samochodową stłuczkę, spiesząc się naturalnie na ważne spotkanie. Podobne przeżycia ma Judyta w najnowszej powieści Katarzyny Grocholi „A nie mówiłam!”, z tym że ta pod względem pecha bije resztę o kilka długości, wjeżdżając przez nieuwagę w samochód swojego eksmęża, któremu akurat wtedy towarzyszy najnowsza flama.