Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Upiory całkiem świeże

© Phil Bray, Xuxa Producciones SL. © Phil Bray, Xuxa Producciones SL.
"Duchy Goi" są kolejnym arcydziełem Formana. Trudno o bardziej fascynujący portret politycznego oportunisty.

Lustracja artystów i intelektualistów to temat wieczny. Co jest w nich silniejsze: oportunizm dworaków czy opór człowieka zbuntowanego, kolaboracja czy dywersja? Ich biografie jedni obwąchują jak brudną bieliznę. Inni patrzą na nie przez lupę jak na kryształ kondycji ludzkiej. Jednym z tak wnikliwie podpatrywanych artystów jest Francisco de Goya y Lucientes.

Film Formana warto oglądać po lekturze właśnie wydanej po polsku wnikliwej biografii Goi pióra australijskiego historyka sztuki Roberta Hughesa. W tej biografii jest zaiste wszystko. Ogromny talent i wielka kariera. Dramat epoki – w XVIII-wiecznej Hiszpanii słabi oświeceniowcy zmagali się z katolickim obskurantyzmem wspartym na – łagodniejszym niż w XVI–XVII w., ale jednak wciąż obecnym – terrorze inkwizycji, cenzurze i gospodarczej stagnacji. Jest gnuśność kastowego państwa i witalność południowego temperamentu. Bieda i okrucieństwo. Są polityczne wstrząsy i jest upośledzenie przez chorobę – Goya przez ponad trzydzieści lat był głuchy jak pień. A przede wszystkim znakomity dorobek artystyczny malarza, pęknięty niemal schizofrenicznie. Z jednej strony portrety królów i dworaków, upiększone – na zamówienie Kościoła – obrazy Męki Pańskiej, z drugiej natomiast brutalnie realistyczne „Kaprysy” – miedzioryty trupów ofiar inkwizycji, wojennych rzezi, rozbójniczych napadów, horroru domu wariatów i więziennych lochów, i zmory dręczące chorego artystę, zwidy senne i upiory, nawiedzające codziennie ten okrutny świat.

Hughes słusznie nazywa Goyę pierwszym reporterem wojennym naszych czasów.

Polityka 11.2007 (2596) z dnia 17.03.2007; Kultura; s. 66
Reklama