Kultura

Nirvana pozwana za okładkę. Spójrzmy na tę sprawę szerzej

Okładka albumu „Nevermind” grupy Nirvana Okładka albumu „Nevermind” grupy Nirvana mat. pr.
Dorosły Spencer Elden, chłopczyk ze słynnej okładki, pozywa zespół, powołując się przy tym na prawa dotyczące dziecięcej pornografii. Cała sprawa budzi sporo kontrowersji i emocji.

Okładka albumu „Nevermind” Nirvany jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych na świecie. Zanurzone w basenie nagie dziecko płynie w kierunku (dodanego komputerowo) jednodolarowego banknotu, wiszącego przed nim na wędce niczym przynęta. Przez prawie 30 lat zdjęcie funkcjonowało jako metafora kapitalizmu, a także autoironiczny komentarz wobec zarzutów, że młoda wówczas grupa sprzedała się wielkiej wytwórni.

Dziś dorosły Spencer Elden, chłopczyk ze słynnej okładki, pozywa zespół, powołując się na prawa dotyczące dziecięcej pornografii. Oskarża członków grupy, że wykorzystali fotografię przedstawiającą genitalia bez jego zgody. Pojawia się sugestia, że dodany w postprodukcji dolar sugeruje kontekst pracy seksualnej. Do tego – podkreśla Elden – okładka wpłynęła na całe jego życie i pozbawiła go prywatności.

Czytaj też: Grunge, czyli dwie dekady z syfem

30-letni bohater „Nevermind”

Żeby zrozumieć postępowanie 30-letniego dziś bohatera sesji, należy rzucić okiem na jego wcześniejsze wypowiedzi. Elden od dawna nie jest anonimowy, a swój związek z płytą podkreśla tatuażem na piersi z jej tytułem. Słynne zdjęcie z okładki odtwarzał przy okazji każdej okrągłej rocznicy albumu. Ostatnio pięć lat temu, gdy „Nevermind” skończyło ćwierć wieku.

Wtedy też udzielił kilku wywiadów, w tym m.in. tygodnikowi „Time”. Elden przyznał w nim, że nie czuje się komfortowo przede wszystkim z tym, jak on i jego rodzina zostali potraktowani finansowo. Ponieważ nigdy nie podpisano odpowiednich dokumentów, jego rodzice dostali za zdjęcie tylko 200 dol. (dziś podważa się nawet tę niewielką rekompensatę). Nigdy potem nie partycypowali w zyskach, jakie przyniósł przebojowy album. A sprzedał się w ponad 30 mln egzemplarzy na całym świecie. Elden nigdy też nie poznał członków Nirvany, choć podejmował próby kontaktu.

Jak dodał, czuł się pozbawiony części prywatności i rozważał pozwanie wytwórni Geffen Records. Te wysiłki okazały się jednak bezskuteczne. Można przypuszczać, że pozew przywołujący kwestie dziecięcej pornografii to próba znalezienia innego prawnego sposobu, by rozliczyć się z tą historią – tym razem już nie z wytwórnią, ale bezpośrednio z zespołem i ludźmi zaangażowanymi w samą sesję (w pozwie jest wymieniany też fotograf Kirk Weddle).

Czytaj też: Czy ze śmiercią Kurta Cobaina umarł rock and roll?

Na okładce, na kubkach i puzzlach

Cała sprawa budzi sporo kontrowersji i emocji. Część wielbicieli Nirvany zastanawia się, jak to się stało, że młody człowiek, który przez dekady odtwarzał swoje zdjęcie z okładki, teraz czuje się z nim źle. Komentatorzy sugerują, że gdyby sam nie odgrywał tej sceny, pozostałby anonimowy. Emocje budzi też powoływanie się na przepisy o pornografii – dla wielu osób doszukiwanie się tego rodzaju treści w tym konkretnym ujęciu niemowlęcia jest nadużyciem. Podobnie jak interpretacja, że sięgające po dolara dziecko zajmuje się pracą seksualną. Część osób podnosi, że prawo, które miało chronić dzieci przed wykorzystaniem, zastosowano tu z czystej chęci zysku.

Osoby wspierające Eldena wskazują na dwie inne kwestie. Po pierwsze – młody człowiek nie wyraził zgody na tak szerokie rozpowszechnienie jego nagiego zdjęcia. Trzeba bowiem przyznać, że czteromiesięczny Elden stracił prywatność, zanim mógł sam zdecydować, czy chce, aby jego wizerunek był jednym z najbardziej rozpoznawalnych elementów współczesnej muzyki popularnej. Jak przyznał w jednym z wywiadów, o ile nie przeszkadzało mu, że znalazł się na okładce płyty (którą wówczas nazwał „genialną), o tyle miał problem z jej reprodukcją na kubkach czy puzzlach. Na gadżetach związanych z płytą ani on, ani jego rodzina nie zarobili ani grosza.

Czytaj też: Czy kiedyś słuchało się więcej muzyki?

Nagość z podtekstem

Druga kwestia dotyczy podejścia do nagości. Od lat 90. drastycznie zmieniły się normy pochodzenia do dziecięcej nagości. Nawet jeśli nagie zdjęcie było prowokacyjne kilka dekad temu, to dziś patrzymy na nie jeszcze surowiej. Wykorzystanie nagiego niemowlaka w celach promocyjnych z aktualnej perspektywy wydaje się niedopuszczalne.

Pytanie, czy sąd uwzględni te różnice w mentalności, czy weźmie pod uwagę bardziej współczesną wrażliwość. To ważne z punktu widzenia przepisów dotyczących dziecięcej pornografii. Przez lata nagie zdjęcia niemowląt uznawano bowiem za niewinne. Internet bardzo zmienił podejście do tego, co wchodzi w zakres treści pornograficznych (zwłaszcza jeśli chodzi o dzieci), więc może się okazać, że tego typu fotografie nie są już wolne od seksualnego podtekstu.

Czytaj też: Kiedy nagość dziecka staje się groźna dla dorosłych

Dzieci w sieci i nauczka dla dorosłych

Przypadek Spencera Eldena wydaje się szczególnie ważny w kontekście współczesnego traktowania dzieci w social mediach. O ile on sam jest wypadkiem wyjątkowym z racji na skalę popularności Nirvany, to udostępnianie światu zdjęć dzieci bez ich zgody staje się sprawą coraz bardziej zapalną. Zwłaszcza że coraz większa grupa rodziców zarabia, prezentując w internecie życie swoich pociech, często pokazując i pisząc o bardzo prywatnych aspektach ich codzienności. Choć nagie zdjęcia pojawiają się coraz rzadziej, to pozbawianie młodych ludzi prywatności jest niemal nagminne.

Nawet jeśli założymy, że za złożonym w kalifornijskim sądzie pozwem stoi przede wszystkim żądza zysku (Elden domaga się 150 tys. dol. zadośćuczynienia od każdego członka zespołu, fotografa i osób zarządzających majątkiem po Kurcie Cobainie), to płynie stąd nauka dla rodziców i opiekunów. Jeśli młoda osoba płaci swoją prywatnością, to trudno oczekiwać, że nie będzie domagała się udziału w zyskach czy finansowego zabezpieczenia. W tym przypadku rodzice zupełnie o to nie zadbali, co prowadzi do sądowych sporów i kolejnych oskarżeń.

Ale gdy wyciszymy emocje, pozostanie pytanie: dlaczego uważamy, że osoba, której wizerunek stał się tak ważny dla współczesnej kultury, nie ma prawa domagać się odpowiedniego wynagrodzenia?

Czytaj też: Sztuka obrażania. Ile wolno artystom?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną