Kultura

Katastrofa wyobraźni

Kawiarnia literacka: Julia Fiedorczuk

Jesteśmy zdolni do skrajnego okrucieństwa, ale także do empatii i solidarności. Bywamy głupi, ale i genialni.

W 1942 r. Jan Karski wyruszył w podróż z okupowanej Polski do Londynu, a następnie do Ameryki, aby przekazać światowym przywódcom prawdę o zbrodniach popełnianych przez hitlerowców na europejskich Żydach. Szykując się do wyjazdu, spotkał się z kilkoma grupami ruchu oporu. W swoich zapiskach tak relacjonował słowa przywódcy Bundu: „Niech pan powie żydowskim przywódcom, że to nie jest sprawa do rozegrania politycznie czy taktycznie. Niech pan im powie, że trzeba wstrząsnąć ziemią aż do podstaw, że trzeba obudzić świat. Może wtedy otrząśnie się ze snu, pojmie, zrozumie”. W czerwcu 1943 r. Karski dotarł do Waszyngtonu, gdzie spotkał się m.in. z Felixem Frankfurterem, sędzią Sądu Najwyższego. Frankfurter, który sam był Żydem, wysłuchał relacji o likwidacji getta warszawskiego i obozach zagłady, po czym powiedział: „Nie jestem w stanie uwierzyć w pańskie słowa”. Frankfurter nie zarzucał Karskiemu kłamstwa. Wiedział, że posłaniec mówi prawdę. A jednak nie potrafił i nie chciał przyjąć tej prawdy, jego umysł ją odrzucał, kłóciła się ze wszystkim, w co wierzył.

Od przypomnienia tej historii zaczyna się książka „Klimat to my” znanego amerykańskiego pisarza Jonathana Safrana Foera (przeł. Andrzej Wojtasik, Krytyka Polityczna, 2020 r.). Foer porównuje reakcję Frankfurtera do postawy, jaką większość z nas zajmuje wobec katastrofy klimatycznej: nie twierdzimy, że naukowcy kłamią. Wiemy, że informując nas o wywołanych przez człowieka szybko postępujących nieodwracalnych zmianach w systemie klimatycznym Ziemi, naukowcy mówią prawdę, a jednak nie wierzymy im i nadal żyjemy tak, jakbyśmy o niczym nie wiedzieli.

Foer zastanawia się, czyja wina będzie w przyszłości surowiej sądzona: czy tych – już nielicznych – którzy zaprzeczają faktom naukowym (tzw.

Polityka 36.2021 (3328) z dnia 31.08.2021; Kultura; s. 75
Oryginalny tytuł tekstu: "Katastrofa wyobraźni"
Reklama