„Cały kraj się jara moją ksywką” – linijka rzucona pół roku temu w przeboju „Szklanki” przez Young Leosię (w rzeczywistości Sarę Leokadię Sudoł), wówczas znaną głównie w środowisku didżejkę i początkującą raperkę, stała się samospełniającą się przepowiednią. O skali sukcesu różowowłosej artystki sporo mówią już suche liczby: jej 20-minutowy minialbum „Hulanki” już w przedsprzedaży pokrył się platyną (ponad 30 tys. sprzedanych egzemplarzy), zapowiadające go single „Szklanki” (22 mln wyświetleń) i „Jungle Girl” (14 mln w miesiąc) śmiało można zaliczyć do największych przebojów tego roku. Dołączone do wyprzedanej wersji deluxe albumu autentyczne szklanki z cytatami z Leosi stały się obiektem poszukiwań na facebookowych grupkach miłośników artystki i są na najlepszej drodze, by podzielić los masowo kopiowanych gadżetów z logo Ekipy – innego przeboju minionego lata, i kolejnego kontrowersyjnego zderzenia utartej wizji rapu z potrzebami najmłodszego odbiorcy.
Twórczość Leosi momentalnie podzieliła krytyków, oskarżających się wzajemnie o bycie boomerem (do nich należą przeciwnicy raperki) i pretensjonalność (jej zwolennicy). Ocenianie jej warsztatu jedynie przy użyciu standardowych krytycznych narzędzi kończy się bowiem zwykle notą negatywną – zwłaszcza na tle koleżanek z branży. Nie powinno to dziwić, bo sama Leosia – rozchwytywana didżejka i dyplomowana realizatorka dźwięku – raperką została niejako z przypadku, na fali ubiegłorocznej akcji #hot16challenge2, zbierającej w pandemii pieniądze dla medyków. To w jej ramach nagrała pierwszą spontaniczną zwrotkę, ciepło przyjętą przez słuchaczy. „Nie jest raperem, tylko słodziakiem, więc wyślijcie jej miłość” – usprawiedliwiał podopieczną nominujący ją do akcji Żabson, utytułowany raper, a zarazem muzyczny opiekun i współtwórca sukcesu Young Leosi.