HONORATA SROKA: Przypadek czy celowo szukała pani tego filmu?
ANNA BOBCZUK: To był raczej szczęśliwy traf, a nie mozolne poszukiwania. W 2019 r. rozpoczęliśmy jako oddział Instytut Pileckiego w Berlinie współpracę z Bundesarchiv. Co mnie osobiście zdziwiło, niemieckie archiwum filmowe jest tak samo niedofinansowane i ma takie same braki w ludziach, na jakie narzekają chyba wszystkie archiwa na całym świecie. Naszym głównym celem było digitalizowanie materiałów, które były w Polsce niedostępne lub nieznane. Szukamy wszystkich materiałów źródłowych, które w jakiś sposób dotyczą historii Polski. Choćby jakichś prywatnych nagrań z frontu.
„Europę” Themersonów znalazłam w pierwszym tygodniu, jak tylko oswoiłam się z pracą systemu operacyjnego Bundesarchiv. Nie wiem, czy ma pani wśród znajomych osobę, która pracuje na archiwach niemieckich, ale to naprawdę trudne. Komputery na miejscu są stare albo nie ma internetu. Polska FINA ma świetnie zrobiony system wyszukiwania, przeznaczony konkretnie do pracy w archiwum filmowym. Każdy laik może tam wejść, wpisać coś i znaleźć po słowach kluczach. System Bundesarchiv to monstrualny kombajn. Informacje z wyszukiwarki mają tylko dane techniczne, czyli np. długość taśmy, rodzaj nośnika, tytuł roboczy, więc trzeba wiedzieć, czego się szuka. Działając zgodnie z tą logiką, przeklikałam się i w pewnym momencie pojawiła się „Europa”, która jako jedna z nielicznych była opisana jako polska produkcja.