Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Maszyna do mielenia ludzi

Szczepan Twardoch: Już bym wolał do Rosjan strzelać

„W pisaniu sam nie mam ambicji, żeby tekst był jak kryształ doskonały. Nie będę siedział dwa lata i cyzelował. Nie interesuje mnie taka literatura”. „W pisaniu sam nie mam ambicji, żeby tekst był jak kryształ doskonały. Nie będę siedział dwa lata i cyzelował. Nie interesuje mnie taka literatura”. Zuza Krajewska/Warsaw Creatives
Ja bym już wolał strzelać do Rosjan, niż wyrzucać na śmietnik rosyjską kulturę. Sobie tym szkodzimy, a nie Putinowi – mówi Szczepan Twardoch.
Szczepan TwardochArkadiusz Lawrywianiec/Forum Szczepan Twardoch

JUSTYNA SOBOLEWSKA: – Wahaliście się, czy monodram „Byk” w Teatrze Studio powinien mieć teraz, w marcu, premierę. Ale „Byk” będzie. To historia Roberta Mamoka, jego rozrachunek ze sobą, ze śląskością i przeszłością.
SZCZEPAN TWARDOCH: – Wahaliśmy się, tak. Ale po pierwszym szoku uznaliśmy, że trzeba żyć dalej, robić swoje. W końcu praca jest najważniejsza. Reżyserujemy to we dwójkę z Robertem Talarczykiem, bo to jest tak intymna, tak nasza historia, że nie chcieliśmy do niej nikogo innego wpuszczać.

Zastanawiałam się, czytając, czy głównym składnikiem tożsamości jest tu gniew i nienawiść? Ślązaka do Polaków – ale można to przenieść gdzie indziej.
Można przenieść wszędzie, gdzie jest podszyty etniczną niechęcią konflikt prowincji i metropolii. Robert Mamok mógłby równie dobrze być Fryzem w Berlinie albo Saamem w Oslo, albo, nie wiem, Sardyńczykiem w Rzymie czy Korsykaninem w Paryżu.

Ale teraz czas jest taki, że konflikt prowincji i metropolii schodzi na plan dalszy, bo co rano ze strachem patrzymy, co się zdarzyło w Ukrainie. Jak trzyma się Kijów, jak Charków? Stamtąd pisze na Facebooku pisarz Serhij Żadan, który koordynuje transporty pomocy dla obrony terytorialnej i mieszkańców.
Znalazłem u siebie chłopaków z ukraińskiej obrony terytorialnej i oddałem im wszystkie strzeleckie „szpeje”, jakie miałem: pudło oporządzenia, celowników, kamizelek itp. I chłop otwiera to pudło, patrzy na mnie i zaczyna płakać, jakbym mu płynne złoto przywiózł. Oni tam w obronie terytorialnej chyba nic nie mają, przychodzą w dżinsach i magazynki sobie upychają po kieszeniach, chłopaki, które w życiu nie trzymały karabinu w ręce. Może to jest źródło mojego wstydu, z którym budzę się co rano, skoro ja umiem strzelać.

Polityka 12.2022 (3355) z dnia 15.03.2022; Kultura; s. 74
Oryginalny tytuł tekstu: "Maszyna do mielenia ludzi"
Reklama