Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Gwiazda gwizdów

„Ennio”. Najbardziej wyczekiwany film tego lata

Ennio Morricone w swoim gabinecie, 2017 r. Ennio Morricone w swoim gabinecie, 2017 r. materiały prasowe
Ennio Morricone jest bohaterem jednego z najbardziej wyczekiwanych filmów dokumentalnych tego lata. W tym samym czasie jego muzykę przypominać będzie grupa Mitch & Mitch.
Mural z podobizną Ennia Morricone namalowany w Rzymie dzień po śmierci kompozytora.Antonio Masiello/Getty Images Mural z podobizną Ennia Morricone namalowany w Rzymie dzień po śmierci kompozytora.

Gwizdanie, okaryna i flet jako trzej bohaterowie. Skowyt kojota, nieartykułowane pochrząkiwania chóru i brzdęk strun gitary elektrycznej w czołówce. Spaghetti western „Dobry, zły i brzydki” można zidentyfikować poprzez dźwięki, a jego wybitna i do dziś analizowana ścieżka dźwiękowa jest dowodem geniuszu Ennia Morricone. Żegnający zmarłego 6 lipca 2020 r. kompozytora John Zorn – mistrz muzyki improwizowanej – pisał w „New York Timesie”, że tych kilka nut tematu filmowego ma taki ciężar gatunkowy jak podobnej długości motyw z V symfonii Beethovena. A pojawiający się w tym samym filmie „L’estasi dell’oro” z wokalizą Eddy Dell’Orso, której głos był jednym z ulubionych instrumentów Morricone, był dla Zorna olśnieniem na miarę „Święta wiosny” Strawińskiego.

Brakuje może tych uwag w filmie dokumentalnym „Ennio”, który wchodzi do polskich kin dokładnie w drugą rocznicę śmierci Włocha. Ale nie brak w nim znanych bohaterów i ich peanów na cześć Morricone. Quincy Jones chwali go jako wspaniałego przyjaciela. Pat Metheny – za perfekcyjne wykorzystanie gitary elektrycznej. A Bruce Springsteen mówi, że bardziej kreatywnej muzyki w kinie nie słyszał. Film jest obszerną, tradycyjnie i bez pośpiechu snutą kroniką długiego, 91-letniego życia, a przede wszystkim gigantycznej (ponad 500 tytułów) twórczości. Nakręcił go Giuseppe Tornatore, przyjaciel kompozytora, z którym wspólnie stworzyli nagradzane „Cinema Paradiso”. Wykorzystał długie fragmenty rozmów z samym bohaterem. Człowiekiem, który chciał być lekarzem, ale ojciec – zupełnie inaczej niż zwykle ojcowie radzą – wybił mu to z głowy i polecił mu się uczyć grać na trąbce. Bo sam był trębaczem i z jego doświadczeń wynikało, że ta umiejętność pozwoli wyżywić rodzinę.

Polityka 28.2022 (3371) z dnia 05.07.2022; Kultura; s. 88
Oryginalny tytuł tekstu: "Gwiazda gwizdów"
Reklama