Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Czterdziestoletnia komoda

Commodore 64, kultowy 40-latek. Nie był piękny, ale zmienił świat

Komputer Commodore 64 Komputer Commodore 64 Tv Yesterday / Interfoto / Forum
Chlebak, mydelnica, komoda – tak przezywano komputer Commodore 64, który choć nie był piękny, to stał się najlepiej sprzedawaną maszyną całego pokolenia. I nie zapomniano o nim, choć skończył 40 lat.
Warszawska giełda komputerowa, tzw. Grzyb u zbiegu ulic Grzybowskiej i Jana Pawła II, 1993 r.Teodor Walczak/PAP Warszawska giełda komputerowa, tzw. Grzyb u zbiegu ulic Grzybowskiej i Jana Pawła II, 1993 r.

Lata 80. to czasy, w których komputery trafiły pod strzechy. Kompaktowe, zintegrowane, funkcjonujące w domowych warunkach – nie trzeba było kupować specjalnych monitorów, wystarczał telewizor. Z dzisiejszego punktu widzenia ich moc wydaje się śmieszna – te 64 kilobajty pamięci nie pomieściłyby dzisiejszego zdjęcia w wysokiej rozdzielczości. Ale wtedy oznaczało to wejście do zupełnie nowego świata – przede wszystkim możliwość grania w gry, bez konieczności wydawania drobnych na automatach. Te małe maszyny obudziły niesamowite pokłady kreatywności. Nie tylko wychowały pokolenie, które potrafiło programować – otworzyły także nowe możliwości dla artystów i muzyków. Jedną z takich maszyn był Commodore 64, po raz pierwszy pokazany na targach CES w styczniu 1982 r. Co sprawiło, że został on najlepiej sprzedającym się komputerem w historii?

Sukces z kalkulatora

Firma Commodore, założona w Kanadzie w 1954 r., sprowadzała czechosłowackie maszyny do pisania do Stanów Zjednoczonych. Aby obejść embargo na sprowadzanie sprzętu z krajów bloku wschodniego, był sprowadzany w częściach, montowany i wwożony do USA. Na ten pomysł wpadł niejaki Jack Tramiel, od 1947 r. służący w armii amerykańskiej. Właśnie w niej nauczył się naprawiać maszyny do pisania; używane intensywnie do przygotowywania raportów i prowadzenia dokumentacji. Na czas wysiłku wojennego armia zarekwirowała cywilne maszyny, rynek był więc chłonny. Nadchodziły jednak tanie produkty z Japonii. Firma znana teraz jako Commodore Business Machines weszła w nowy interes – maszyny liczące, produkowane w Berlinie. W 1962 r. Tramiel wprowadził ją na giełdę, a gdy cztery lata później potrzebował zastrzyku finansowego – sprzedał 17 proc. swoich akcji kanadyjskiemu inwestorowi Irvingowi Gouldowi.

Polityka 38.2022 (3381) z dnia 13.09.2022; Kultura; s. 81
Oryginalny tytuł tekstu: "Czterdziestoletnia komoda"
Reklama