Wierny Tomasz
Wierny Tomasz Wołek. Umiał przemyśleć sam siebie, walił prosto z mostu
Znaliśmy się kilka dziesiątków lat. Pozostawaliśmy w stanie przyjaźni o różnej częstotliwości i intensywności. Ta przyjaźń utrwalała się i nasilała przez przeszło 19 ostatnich lat, gdy wspólnie uczestniczyliśmy w piątkowych porankach Radia TOK FM (jako tzw. trzódka Jacka Żakowskiego, razem z Tomaszem Lisem). Wraz z Tomkiem – zgodnie z umową, jaką zawarliśmy we czterech – żegnamy także Trzódkę. Tomka zastąpić się nie da.
Przez te lata została poddana próbie nie tylko nasza przyjaźń, ale też nasze myśli i poglądy. U każdego z nas one jakoś ewoluowały, dochodziło między nami do sporów, nieraz gwałtownych, bo i czasy stawały się coraz bardziej gwałtowne. Przecież zawsze czuliśmy, właśnie dzięki Tomaszowi Wołkowi, wspólnotę troski patriotycznej i odpowiedzialności obywatelskiej.
Tomasz Wołek, związany politycznie z gdańskim Ruchem Młodej Polski Aleksandra Halla, identyfikował się jako konserwatysta, narodowy demokrata, jako – powiedzmy – oświecony „endek”. I przede wszystkim jako antykomunista, co owocowało czasami kontrowersyjnymi gestami i słowami – pochwały dla Pinocheta czy generała Franco – a potem, już w III RP, wojną z „postkomunistą” Kwaśniewskim (afera Ałganowa). Odrzucał jednak część antysemicką endecji, a także jej antydemokratyzm. Dawał temu wyraz i świadectwo w esejach politycznych drukowanych w podziemiu.
Co ważne, w ciągu bez mała 20 lat komentowania w TOK FM przesuwał się od strony prawej do lewej. Sam się z siebie naśmiewał, że chyba zaczyna się odchylać w kierunku komunizmu. Był niekwestionowanym liberalnym demokratą, dokuczliwym krytykiem pisowskiej wizji Polski i polityki. A Kwaśniewskiego przeprosił, czego byliśmy świadkami w TOK FM. Jak czasami żartowaliśmy, Rzeczpospolita powinna być Trzódce wdzięczna, że wyprostowała Tomasza Wołka.