To była ręka Boba
To była ręka Boba. W nowej książce Dylan śmieszy, tumani i przestrasza
Sprzedaż swojej pierwszej po literackim Noblu książki Bob Dylan zaczął od skandalu. 900 egzemplarzy „The Philosophy of Modern Song” („Filozofia nowoczesnej piosenki”) wydano mianowicie w specjalnej kolekcjonerskiej edycji z podpisem mistrza i certyfikatem autentyczności. I w specjalnej cenie: 599 dol. za sztukę. Zeszły rzecz jasna na pniu, ale już po kilku dniach pojawiły się pierwsze kontrowersje. Jeden z fanów zauważył, że ten autograf wygląda trochę jak drukowany, w przeciwieństwie do sygnatury wydawcy na certyfikacie. Inni zaczęli porównywać podpisy na poszczególnych egzemplarzach i szybko zauważyli kilkanaście powtarzających się wersji.
Po trzech tygodniach od premiery odezwał się wydawca: „Okazuje się, że limitowana edycja książki zawiera wprawdzie oryginalny podpis Boba, ale w postaci repliki”. I obiecał nabywcom zwrot pieniędzy. Sam artysta wystosował krótkie oświadczenie. Tłumaczył się dręczącymi go zawrotami głowy i latami pandemii, które sprawiały, że akcja podpisywania nie była w pełni bezpieczna. „Zbliżał się deadline, więc zaproponowano mi system automatycznego podpisu, uzasadniano to tym, że w świecie sztuki i literatury takie rzeczy robi się »cały czas«. Użycie maszyny było błędem, który chciałbym natychmiast naprawić”. Wprawdzie różnego typu urządzenia do tworzenia kopii odręcznie pisanych tekstów istnieją od XIX w., ale 81-letni Dylan próbował się tu wyraźnie ustawić w roli kogoś, kto nie nadąża za zmianami.
Demonstracyjna staroświeckość uderza zresztą w całej tej książce. Na ponad 400 stronach noblista opisuje 66 wybranych piosenek. Klucz pozostaje dość niejasny – nie ma wstępu, posłowia ani instrukcji obsługi. Nie zawsze też chodzi o najwybitniejsze songi. Może po prostu Dylan wybrał te najciekawsze w opisie, a najpewniej te, które mu grają w duszy.