Koszmary ludzi bez sumienia
Koszmary ludzi bez sumienia. „Haga”, czyli Rosja przed trybunałem. W teatrze
Ukraińscy twórcy, a szczególnie twórczynie, znalazły w polskim teatrze drugi dom. Od czasu rosyjskiej napaści niemal każda scena ma w repertuarze przedstawienie odnoszące się do obecnej sytuacji w Ukrainie, opowiadające o losach wojennych uchodźczyń, szukających u nas schronienia, realizowane są czytania, organizowane konkursy grantowe i rezydencje artystyczne.
Także Sasza Denisowa swoją pierwszą, napisaną po przyjeździe do Polski sztukę, „Sześć żeber gniewu”, wystawioną w Komunie Warszawa przy wsparciu urzędu dzielnicy Śródmieście, poświęciła historiom uchodźczyń. A że autorka ma za sobą studia filologiczne oraz lata praktyki dziennikarskiej – która obejmuje m.in. redagowanie gazety rewolucyjnej, rozdawanej na kijowskim Majdanie podczas pomarańczowej rewolucji w 2004 r., i pracę w sztabie wyborczym prozachodniego Wiktora Juszczenki – w jej sztukach reporterski zapis rzeczywistości funkcjonuje na równi z literacką fantazją. Tworząc razem formę, którą roboczo można by nazwać realizmem fantasmagorycznym. W „Sześciu żebrach” kontrapunktem dla zebranych podczas wywiadów w centrach pomocy tragicznych historii uchodźczyń, była legenda o niezwyciężonej kozackiej Siczy Zaporoskiej, która w chwilach decydujących o losach Ukrainy powstaje i rusza do boju.
W kolejnej napisanej w wojennej rzeczywistości sztuce „Moja mama i pełnowymiarowa inwazja” Denisowa opisała swoją relację z matką Olgą Iwaniwną. – Po wybuchu wojny mama zaczęła do mnie pisać długie wiadomości, w których relacjonowała wydarzenia w typowym dla rodowitych kijowian, dziarskim stylu. Urodziła się w 1941 r. w schronie w czasie bombardowań Kijowa i twardo od samego początku wojny twierdziła, że się z miasta nie ruszy, że razem z Zełenskim są „tut”, na posterunku.