Życia trochę złowić
Łona zmienia punkt siedzenia. Jak słynny raper nagrał jazz o taksówkarzach
To może być odcięty od świata hotel poza sezonem, jak w „Lśnieniu” Stanleya Kubricka, albo wiejska chata, jak w „Weselu” Wyspiańskiego. Miejsce akcji da się nawet zamknąć w aucie: Tom Hardy spędza w nim cały film „Locke”. Bohater czterokołowy może dorównać ludzkiemu, jak biały Dodge Challenger kierowcy Kowalskiemu w „Znikającym punkcie”. W aucie jest się w ruchu, ale w zamknięciu. Samotność robi różnicę. Obecność nieznajomego – podwójną.
Gdy dodać do tego czarną noc, można się osunąć w szaleństwo, co przydarzyło się w „Taksówkarzu” Robertowi De Niro (jak bohater „Znikającego punktu” był weteranem wojny w Wietnamie) albo w inny sposób Roberto Benigniemu w „Nocy na ziemi” Jarmuscha. Ten ostatni film jest ważny, bo oparty na próbach porozumienia się z innymi. Podobnie „Taxi Teheran” Dżafara Panahiego, powstały, gdy irański sąd na 20 lat zakazał reżyserowi pracy filmowej. Panahi został wtedy kierowcą i filmował swoje rozmowy z aktorami i naturszczykami, głównie o Iranie.
Raper Łona (Adam Zieliński) łowienie fraz zasłyszanych na ulicy, w tramwaju czy taksówce ma w małym palcu. To biegły językowo tekściarz, a ostatnio także muzyczny autor historii, który trzyma się rodzinnego Szczecina. To tam podróżuje „z punktu a do punktu b przez punkt ą”. Od pierwszej płyty jego producentem jest Webber (ostatnio znany też ze spektaklu „1989” – red.), na koncertach wspiera ich zespół The Pimps. Ale płyta „Taxi” zmienia ten układ.
Trzeba się powyginać
Zaczęło się od warsztatów „Projekt TAXI” w ramach poznańskiego festiwalu OFF Opera w czerwcu 2020 r. Dyrektorka programowa Zuzanna Głowacka zaprosiła na nie Łonę i inną znakomitość ze Szczecina – Jacka „Budynia” Szymkiewicza (zmarł w kwietniu 2022 r.