Głos wieku
Maria Callas: jedyna taka. Jej legenda dziś jest silniejsza niż kiedykolwiek
Jej legenda dziś jest silniejsza niż kiedykolwiek. Kariera śpiewaczki nie trwała długo; zmarła też stosunkowo młodo, mając zaledwie 54 lata. Pozostały tylko nagrania, i to wyłącznie z okresu po totalnej zmianie wizerunku, gdy stała się piękną kobietą, ikoną nie tylko opery, ale i mody. Ta przemiana też była znakomitym budulcem legendy; oto brzydkie kaczątko, otyłe i o nieładnej cerze, które z początku porywało wyłącznie fantastycznym śpiewem i ekspresją (w jaki sposób, tego już nie zobaczymy), zmieniło się we wspaniałego łabędzia. Sposób, w jaki zgubiła ponad 30 kg w ciągu półtora roku, sam w sobie stał się przedmiotem anegdot. Mówiono nie tylko o specjalnej diecie, ale też o larwach tasiemca, którymi miała się w tym celu posłużyć (sama kiedyś zażartowała: „Łyknęłam tasiemca, ale popiłam go najdroższym szampanem”). Jak było dokładnie, raczej się już nie dowiemy.
Podobnie nie będzie już wiadomo na pewno, czemu w późniejszych latach zawodził ją głos, co zmusiło ją do przerwania występów. Jedni twierdzą, że przyczyną mogło być właśnie nadmierne odchudzenie, inni – że nadmierna eksploatacja (śpiewała często, brała role wymagające różnych gatunków głosu: od rossiniowskiej Rozyny do wagnerowskiej Izoldy), jeszcze inni – że faszerowanie jej narkotykami przez przemocowego partnera (w wydanej dwa lata temu książce „Cast a Diva” Lyndsy Spence). Pojawiła się też teoria, że cierpiała na przewlekłą chorobę autoimmunologiczną – tak ponoć twierdził neurolog, który leczył ją w ostatnich latach życia.
Jedno jest pewne: była osobą rozdartą wewnętrznie. Jak sama mówiła, były w niej dwie kobiety: Maria, mieszczka, która chciała domu, życia rodzinnego i dzieci, i Callas, kapłanka sztuki przez duże S (o swoim głosie w listach zawsze pisała Głos, od dużej litery).