Płyty – świat
10 najlepszych zagranicznych płyt roku według „Polityki”. Wirtuozi słowa i dźwięku
1. Billy Woods & Kenny Segal, Maps, Backwoodz. Nie było w tym roku ciekawszego rapera niż Billy Woods i trudno o większego wirtuoza beatów niż Kenny Segal. Ten pierwszy to syn jamajskiej profesorki literatury angielskiej i urzędnika rządu Roberta Mugabe z Zimbabwe. Obaj wychowali się na muzyce MF Dooma i Cannibal Ox, a hip-hop prowadzą w stronę swobody i kreatywności.
2. Lankum, False Lankum, Rough Trade. Irlandzki zespół, który wykorzystuje techniki smyczkowe w grze na banjo czy gitarach, sięga po fisharmonię i cymbały, ale wychodzi daleko poza folkową konwencję. Ponadczasową konwencję zyskał, nagrywając album w dublińskiej wieży Martello, bliźniaczce tej, którą unieśmiertelnił w „Ulissesie” James Joyce.
3. Anohni and the Johnsons, My Back Was a Bridge for You to Cross, Rough Trade. Melancholijna opowieść o naszych czasach, snuta z czułością i poetycką rezygnacją. Jak mało kto na scenie muzycznej Anohni (niegdyś Antony Hegarty) potrafi taką piosenkową konwencję, nawiązującą wprost do soulu Marvina Gaye’a z pomnikowego „What’s Going On”, zamienić w głęboką, humanistyczną opowieść.
4. Brìghde Chaimbeul, Carry Them With Us, Glitterbeat. Młoda szkocka dudziarka (!) na tej