Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Brutalu, czy ci nie żal?

Obchody Europejskiego Dnia Języków w Krakowie. Fot. Tomasz Wiech, AG Obchody Europejskiego Dnia Języków w Krakowie. Fot. Tomasz Wiech, AG
Profesorowie alarmują: utrzymać kulturę języka polskiego!

Jak wyglądają mechanizmy, za pomocą których dokonuje się brutalizacja języka debaty publicznej? Na tryby i trybiki mechanizmy te postanowili ostatnio rozebrać profesorowie, specjaliści od polskiej mowy. Alarm: utrzymać kulturę języka polskiego!

W Pałacu Staszica (siedziba PAN) odbyło się posiedzenie plenarne Rady Języka Polskiego. 26 września, czyli dokładnie w Europejskim Dniu Języków, akademicy chcieli, by głos ich był słyszany. Dzień Języków szczęścia jednak nie miał, jako że przegrał – przynajmniej w mainstreamowych mediach - ze Światowym Dniem Antykoncepcji. A szkoda, bo było czego posłuchać.

Najpierw, na rozluźnienie, śmichy-chichy z dezodorantu „Brutal”, który sam w sobie jest chodzącą (tzn. „psikającą”) sprzecznością, bo niby jak można się brutalnie „spsikać” zapachową mgiełką? Pojawiły się też pierwsze zabawy słowem. Co i raz któryś z profesorów zaznaczał z przymrużeniem oka, że musi coś natychmiast „brutalnie powiedzieć” czy „brutalnie zaznaczyć”. Ale to tylko rozgrzewka, jako że temat posiedzenia jak najbardziej poważny. Bo przecież chodzi o utrzymanie wzorców debaty publicznej. O jej język, na którego brutalizację – jak się wydaje – coraz wyraźniej jako społeczeństwo przyzwalamy, choćby przez brak wobec niej wyraźnego sprzeciwu.

Pierwszy panelista, prof. Jerzy Bralczyk, który zapowiedział wystąpienie o języku publicznym, zaczął niebanalnie, od rapperów, a skończył – logicznie dowodząc – na politykach. Spoiwem okazała się być kategoria metabrutalności (tj. brutalnie o brutalności). Wzorców dostarczyła strategia językowa obecna w muzyce rap: rapper nie toleruje, więc obraża w tekście swego „kolegę po mikrofonie”, ten zaś, by nie pozostać dłużnym, pisze i następnie wykonuje na scenie utwór, w którym z kolei lży fakt, iż został zelżony oraz tego, który na lżenie jego zacnej osoby sobie pozwolił.

Reklama