Nie co roku można ogłaszać przełom, narodziny nowego ruchu, kierunku czy rozbłyśnięcie na firmamencie nowej gwiazdy. 2007 r. w polskim teatrze, przeciwnie niż w polityce, był czasem stagnacji. Spektakularnego debiutu nie było, swoje pozycje umacniali twórcy uznani, dojrzali, o dużym i bogatym dorobku (często już z naszym Paszportem w kieszeni). Widać to także po tegorocznych nominacjach – obok Michała Zadary, reżysera, którego krótki staż w zawodzie kłóci się z długą listą wystawionych (z sukcesem) tytułów, mamy artystów ochrzczonych swego czasu przez krytyka Łukasza Drewniaka mianem „mądrzy czterdziestoletni”. To oznaka, że kończy się zapotrzebowanie na mocny, dosłowny i bieżący teatr – choć taki wciąż, rzecz jasna, powstaje. Rośnie za to popyt na metaforę, parabolę, operowanie na scenie mikroskopem lub lunetą, umiejętność głębokiego wniknięcia w wystawiany tekst i zbudowania świata nieopartego na serwowanym w mediach. Także na twórców, którzy zauważają, że „człowiek to nie tylko żarcie” i obok spraw czysto doczesnych ma do załatwienia te innej natury, jak idee, ideologie, wiara. Słowem: twórców takich jak nasza tegoroczna trójka nominowanych.
Nagrody wręczone zostaną 8 stycznia 2008 r. podczas uroczystej gali w warszawskim Teatrze Polskim.
Przypomnijmy, iż w ubiegłym roku nagrodzeni zostali: Jacek Dehnel (literatura), Sławomir Fabicki (film), Maja Kleczewska (teatr),