Kultura

Sztuka jak w banku

Fot. thost, CC by SA Fot. thost, CC by SA
Kto wystawia na Art Basel, tego konsekrują w sferach sztuki.

 

Szwajcaria na pierwszy rzut oka może się wydawać krajem, który bardzo nie lubi globalnych zmian. Otoczona państwami Unii Europejskiej, twardo pozostaje poza blokiem. Członkiem ONZ została dopiero w 2002 roku. Mieszkańcy boją się globalnych zagrożeń takich jak ptasia grypa, swobody przepływ pracowników, korowody ciężarówek zajeżdżające Alpy, globalne ocieplenie, przez które topnieją lodowce w ich górach. Nie ma tu wielkich aglomeracji, Szwajcarzy hołdują rustykalnym wartościom: większość kraju stara się być czymś więcej niż wsią, a jednocześnie nie dać się zurbanizować. Wielu tęskni za tą epoką sprzed 20 lat, kiedy nie zamykali drzwi na klucz.

Może nie widać go na co dzień - ale Szwajcaria ma też bardzo wyraźne globalne oblicze. Są takie miejsca, gdzie można się mu bliżej przyjrzeć. W siedzibach ponadnarodowych organizacji w Genewie, w korytarzach korporacji finansowych w Zurychu, koncernach farmaceutycznych i chemicznych, w laboratorium CERN - nie wspominając o szwajcarskich bankach, od lat stojących na straży globalnego kapitału, gdzie, jak się szacuje, procentuje w tajemnicy jedna trzecia pieniędzy lokowanych poza krajem pochodzenia.

Bazylea, gdzie życie płynie w rytmie przeżuwania trawy przez krowę (według badań tempo życia jest tutaj najwolniejsze spośród europejskich miast), zyskała reputację jednego z najważniejszych miast kulturalnych Europy. Stało się to za sprawą m.in. jednych z najważniejszych targów sztuki na świecie - Art Basel. W ciągu 39 lat targi rozrosły się do rozmiaru 300 wystaw z 33 krajów, zajmujących powierzchnię 18 000 metrów kwadratowych, odwiedzanych w ciągu tygodnia przez 60 tysięcy oglądających. Kto wystawia tutaj, jest konsekrowany w sferach sztuki.

Reklama