Kultura

Czarodzieje ze Wschodu

Rushdie:-Mam już dosyć spraw politycznych. Fot. EFE/FORUM Rushdie:-Mam już dosyć spraw politycznych. Fot. EFE/FORUM
Wenecja przyciąga pisarzy. Niedawno spotkało się tu dwóch gigantów z różnych krajów, ale jednego kręgu kulturowego – Salman Rushdie i Orhan Pamuk.

Pisarze brali udział w międzynarodowym festiwalu literackim „Skrzyżowanie kultur”. W powieściach Pamuka i Rushdiego Włochy pojawiają się jako miejsce, gdzie stykały się bezpośrednio Wschód i Zachód. Mogli się spotkać również w polskiej przestrzeni, a to dlatego, że polska fundacja Signum z Poznania zaprosiła ich na nieformalną konferencję prasową w Palazzo Dona, gdzie otwierano właśnie wystawę polskiej sztuki.

Pisarze ze wschodu

Rushdie wkroczył jak zwykle w towarzystwie dwumetrowej, ciemnoskórej modelki. Nie była to już jednak piękna Padma Lakshmi, jego czwarta żona, z którą niedawno się rozwiódł. Pozował fotoreporterom z kieliszkiem wina (i towarzyszką) na tle zdjęcia Zofii Kulik, przedstawiającego nagiego Zbigniewa Liberę. A Pamuk w ogóle nie pojawił się w Palazzo. Pisał, jak ma w zwyczaju, po 10 godzin dziennie. Głównie tym się zajmował w czasie pobytu w Wenecji. „Jeżeli pod koniec dnia nie wyprodukuję iluś stronic, moje sumienie jest niespokojne” – tłumaczył.

W kuluarach powtarzano, że nie przyszedł, ponieważ zdenerwowały go pytania polityczne, które padły poprzedniego dnia na spotkaniu z władzami miasta. Pisarz jest rzeczywiście w trudnej sytuacji, bo właśnie wznowiono proces przeciwko niemu w Turcji. Chodzi o słynny wywiad dla prasy szwajcarskiej sprzed czterech lat, w którym mówił otwarcie o masakrze Kurdów i Ormian.

Pamuk reprezentuje kraj, który go stawia przed sądem. Wszystko może być wykorzystane przeciwko niemu. Jednocześnie musi odpowiadać na tysiące pytań o szanse wstąpienie Turcji do Unii – we Włoszech toczy się gorąca dyskusja na ten temat. Kiedy nie mógł uniknąć odpowiedzi, użył metafory: „Wszyscy chcemy żyć w tym samym ogrodzie, otoczeni wysokimi murami, by cieszyć się tymi owocami. Dylemat polega na tym, że jednocześnie chce się konsumować owoce i wierzyć w braterstwo ludów. Nie sugeruję, żeby zburzyć mury ani żeby nie jeść owoców, pozostaje jednak faktem, każdy owoc ma swoją cenę, swój grzech i swoją winę”.

Aby nie być zmuszonym do niewygodnych pytań, odwołał wszystkie wywiady, a na spotkaniach publicznych mówił głównie o literaturze. Podobnie zresztą jak Rushdie, który też nie chciał mówić o sprawach bieżących: „Spędziłem w życiu zbyt wiele czasu mówiąc o sprawach politycznych. Mam już dosyć”. Z przyjemnością zanurzył się w świat renesansowych Włoch, o których pisał w ostatniej swojej książce „Czarodziejka z Florencji”.

Pamuk i Rushdie to inne światy literackie. I pisarze innej rangi – przekonujemy się o tym teraz, kiedy dostajemy do rąk wczesne, ale już dojrzałe powieści Pamuka. Jednak drogi obu pisarzy zbiegają się właśnie we Włoszech. Tam też ujawniły się podobieństwa. Obaj wychowali się w krajach islamskich, ale w kręgu kultury Zachodu. Rodzina Pamuka mieszkała w najbardziej europejskiej dzielnicy Stambułu. Jego ojciec miał pokaźną bibliotekę zachodniej literatury. Na niej wychował się Pamuk. „Cały jestem zbudowany z książek” – mówił w Wenecji. „Dla ludzi takich jak ja, żyjących gdzieś w najdalszym zakątku Europy, za towarzystwo mających jedynie książki, Europa była zawsze marzeniem (…). Jednak zawsze myślałem o sobie jako Europejczyku w geograficznym sensie” – pisze w nowym zbiorze esejów „Other Colours”.

Rushdie wychował się w wielokulturowym i wielojęzycznym Bombaju. Kiedy Pamuk pisał o „Szatańskich wersetach” Rushdiego, zauważył, że Bombaj z powieści przypomina znany mu Stambuł. Obaj dorastali czytając „Baśnie z tysiąca i jednej nocy”, których ślad można dojrzeć i w „Czarodziejce z Florencji”, i w „Nazywam się Czerwień” Pamuka. Rushdie często wraca do swojego dzieciństwa. „Zostałem pisarzem dzięki innej, amerykańskiej baśni – »Czarodziejowi z Oz«” – wspominał. W tej opowieści odnalazł jako dziesięciolatek swoje marzenie o lepszym świecie, o Europie, o Wielkiej Brytanii. Ojciec, muzułmanin i drobny biznesmen, wysłał go do szkoły do Anglii. Rushdie studiował historię w Cambridge i nie chciał już wracać stamtąd do domu, by przejąć fabryczkę odzieżową ojca. Rodzina Pamuka widziała go jako przyszłego architekta – takie były rodzinne tradycje.

Spotkanie kultur

„Zawsze chciałem zostać malarzem” – mówił Pamuk w Wenecji. Ojciec, wielbiciel literatury, nie miał mu za złe, że chce pisać. Jednak po ukazaniu się „Stambułu”, opowieści o dorastaniu i rodzinie, popsuły się jego stosunki z matką. Ojciec Rushdiego dopiero, gdy ten miał już 40 lat, pogodził się z profesją syna i napisał mu list o jego książkach.

Obaj pisarze mieszkają dziś w Nowym Jorku, obaj też w różnych momentach swego życia musieli ukrywać się i korzystać z ochrony. Rushdie dlatego, że „Szatańskie wersety” odczytano jako kpinę z Islamu. Pamuk dlatego, że zapragnął być jak zachodni intelektualista, jak Francuz czy Amerykanin, których rolą jest mówienie publicznie o ciemnych kartach historii swojego kraju.

„Spotkanie kultur jest dobre dla obu stron – to miasto o tym świadczy” – mówił Rushdie w Wenecji, przypominając historię Republiki Weneckiej, która przez stulecia walczyła z Turkami o panowanie na Morzu Śródziemnym, a jednocześnie zapamiętale konsumowała owoce handlu ze Wschodem.

Pierwsza powieść Pamuka, która ukazała się na Zachodzie, „Biały zamek” (niewydana jeszcze w Polsce), opowiada o włoskim lekarzu, który w połowie XVII w. trafia na okręt piracki i staje się niewolnikiem. Wykupuje go turecki uczony, który traktuje go jak przyjaciela. W czasie zarazy w Stambule stosuje zachodnie zasady higieny i w nagrodę zostaje nadwornym astrologiem sułtana. W tej powieści po raz pierwszy opisał turecki dylemat – ulec wpływom Zachodu czy zachować oryginalność i autentyczność? Wraca do tego problemu w jednej z najważniejszych swoich powieści „Nazywam się Czerwień”. Rzecz dzieje się w XVI-wiecznym Stambule wśród malarzy-miniaturzystów. Mają do wyboru albo malować tak jak ich osmańscy i perscy poprzednicy, albo też naśladować sztukę wenecką, czyli eksponować swoją artystyczną indywidualność.

Pamuk pokazuje moment w historii, kiedy wspaniała sztuka miniatury i tak nieuchronnie ginie, chwieje się pod wpływem europejskich wpływów. „W tej powieści zawarłem moją miłość i zarazem nienawiść do Zachodu” – mówił Pamuk. – „Chciałem wrócić do świata miniaturzystów, do obrazów pozbawionych indywidualizmu i perspektywy, znaków rozpoznawczych europejskiego renesansu”. Bezimienne miniatury, takie same przez kilkaset lat, w pewnym sensie pokonują czas. Pamuk powraca tym samym do swojego tematu – ślepego zapatrzenia w Zachód. „Kiedy my Turcy mówimy o kwestii Wschód–Zachód, o napięciu między modernizacją i tradycją (które według mnie są istotą tego problemu) albo kiedy zastanawiamy się nad relacją Turcji i Europy, zawsze pojawia się ukryty wstyd i jego opozycja: duma. Moje powieści są zrobione z tych uczuć dumy, wstydu i gniewu” – pisze w „Other Colours”.

W „Białym Zamku” spotyka się Wenecja i Stambuł sułtana Mehmeta IV. „Czarodziejka z Florencji” rozgrywa się z kolei między dworem Akbara Wielkiego, cesarza muzułmańskiej dynastii Wielkich Mogołów w Indiach, a renesansową Florencją. Powieść Rushdiego jest baśnią o kobiecej mocy, hołdem dla Szeherezady, ale zamyka ją pokaźna bibliografia dotycząca XVI w., bowiem Rushdie rzeczywiście opisuje konkretny historyczny moment. „Przez wieki Zachód niewiele wiedział o Wschodzie i odwrotnie – tłumaczył w wypełnionym po brzegi weneckim teatrze Malibran. – Istniały jedynie legendy. Dlatego postanowiłem w powieści dokonać spotkania Wschodu i Zachodu, opisać obie strony jako czyjeś marzenie. Każdy z bohaterów budzi się w czyimś śnie. Argalia, włoski dowódca, na dworze Akbara, a mogolska księżniczka we Florencji. Wtedy nie podróżowano w odwrotną stronę, czyli z Indii do Europy. Postanowiłem więc wymyślić taką postać, w dodatku kobietę, która przekroczyłaby tę granicę”. W powieści Rushdiego Włochy i Indie nie są sobie całkiem obce, są lustrzanymi odbiciami. Podobnie u Pamuka.

Wspólna droga

Znamienne, że dzisiaj obaj pisarze o korzeniach islamskich próbują rewindykować tradycję islamu nie po to, jak bywało dawniej, by pokazać osiągnięcia Wschodu, ale by pokazać mediację kultur. Obaj mówią jednym głosem o tym, że to nie tylko Zachód był ośrodkiem cywilizacji. „Istnieją dwa typy pisarzy – twierdzi Rushdie. – Cukrzycy, czyli ci, którzy chcą opisać wszystko, interesuje ich wielość i minimaliści, którzy ograniczają się do jednego wycinka rzeczywistości. Ja jestem zdecydowanie cukrzykiem i na żadną dietę się nie zgadzam”.

Pamuk również nie jest minimalistą. W czasie swoich wystąpień w Wenecji i we Florencji, gdzie odebrał doktorat honoris causa, nie chciał mówić o przeszłości. „Florencja jest idealnym miejscem, żeby zastanowić się nad ideą harmonii. Nie warto mówić dziś o kontrastach, ale o punktach wspólnych kultur, które mają za sobą wspólną drogę. Turcja zmienia się i zmieni się jeszcze bardziej. Nikt nie wie kiedy, ale droga jest wytyczona”. Padło też pytanie, które zadaje mu się najczęściej i na które Pamuk reaguje alergicznie: Czy czuje się pomostem między Wschodem a Zachodem. „Pisarz żyje z gniewu i wściekłości – odparł zniecierpliwiony. – Literatura to nie jest działanie dyplomatyczne, ale ekspresja”. Tutaj jego drogi z Rushdiem się rozchodzą. Brytyjczyk był bowiem gniewnym pisarzem, teraz przypomina salonowego lwa. Pamuk zaś pisze, by „zrozumieć dlaczego jest tak bardzo, bardzo zły na wszystkich dokoła i każdego z osobna”. Na tę złość jedynym lekarstwem jest literatura. Zażywana przez 10 godzin na dobę.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną