Powoli Haupt wraca, wiele lat po swojej śmierci. Dopiero bowiem ostatnio ten emigracyjny pisarz, zmarły w 1975 r., doczekał się jakiegokolwiek odzewu w kraju. W 1998 r. biograf Haupta Aleksander Madyda kończył swoją książkę słowami „nic nie wskazuje na to, by liczba głosów o Haupcie mogła się zwiększyć”. Tymczasem dosłownie w tym samym roku wydawnictwo Czarne wznowiło „Pierścień z papieru” z 1963 r., jedyną książkę, jaką wydał za życia. W kolejnych latach pisano o nim coraz więcej, powstały dwa telewizyjne filmy dokumentalne, zaś w 2008 r. ukazał się „Baskijski diabeł” – najobszerniejszy zbiór opowiadań Haupta. Teraz zaś wydano zbiór rozproszonych tekstów „Z Roksolanii”, ilustrowany jego własnymi rysunkami i karykaturami. Są tu rzeczy znalezione w archiwum: przedwojenne artykuły, nieznane wersje znanych opowiadań i ciekawe choć nieukończone późne teksty.
Jego wielbiciele mówią jednak, że tworzą tajne bractwo. Należeli do niego Konstanty Jeleński, Józef Czapski, Jerzy Stempowski. A dzisiaj Krzysztof Rutkowski, pisarz i eseista, mówi o nim w filmie: – Tacy pisarze jak Haupt pokazują, że nasza literatura nie jest wcale drugorzędna. Wielbicielem Haupta nazywa siebie też Andrzej Stasiuk: – To jedyny pisarz, do którego wracam, on pisze tak, jak ja myślę czy widzę świat. Najbardziej lubię te opowiadania Haupta, które nie wiadomo, po co się zaczynają i gdzie się kończą, jak „Deszcz”.
Większość opowiadań przenosi nas na Ukrainę, w czasy jego dzieciństwa i młodości. „A to było na zapadłym Podolu galicyjskim i za oknami stał tęgi mróz i siniał las na horyzoncie” („Zamierzchłe echa”). O matce pisze ciepło, o ojcu – zawsze z dystansem.