Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Wszyscy jesteśmy uwikłani

Rozmowa z Hanną Samson

Fot. Wlodzimierz Wasyluk/REPORTER Fot. Wlodzimierz Wasyluk/REPORTER
Pisarka, autorka książki „Flesz', opowiada o zaplątaniu w popświadomość, gwiazdach jako punkcie odniesienia i złotej klatce.


W Pani książce, „Flesz", w pewnym momencie jest taka scena. Jedna z bohaterek znajduje zegarek warty 6 tys. złotych. Chce go sprzedać, ale w ofercie otrzymuje tylko 1 tys. Decyduje się więc go zatrzymać. Potem idzie na rozmowę o pracę. Dostaje ją dzięki zegarkowi dostrzeżonemu przez szefa. Tak przynajmniej ona twierdzi. „Pieniądz rodzi pieniądz" - kwituje druga z bohaterek. Scena absurdalna, ale - jak dla mnie - wymowna dla całości książki... Pani wie, co się stało z naszą świadomością?

Stała się popświadomością. To książka o tym, co tak naprawdę mamy w głowach jako zbiorowość w czasach, w których żyjemy i z których, w gruncie rzeczy, nie ma ucieczki przed popkulturą. Inwazja pewnych popkulturowych przekazów jest bardzo mocna. I zdecydowana.

Aż tak?

Aż tak. Wystarczy zajrzeć do kiosku i zobaczyć, jakie tam są pisma. „Flesz" spokojnie mógłby być jednym z nich. One wszystkie są zresztą bardzo podobne. Ich ważną częścią są seriale z życia gwiazd. Zawsze byłam ciekawa, kto je czyta.

Dlatego wzięła Pani udział w badaniach fokusowych. To była inspiracja?

Miałam okazję obserwować badania fokusowe pewnego nowopowstającego pisma i zobaczyć jego potencjalne czytelniczki. Te badania fokusowe oczywiście nie wyglądały dokładnie tak jak w książce. Ale uczestniczki badań były bardzo podobne. Zobaczyłam, że one naprawdę tym wszystkim żyją.

Co je łączyło?

Wspólnym mianownikiem okazało się po prostu... czytanie pism plotkarskich. Nie wiek, nie wykształcenie, nie poglądy. Potrzeba uczestniczenia w życiu gwiazd była najsilniejsza. I włączania gwiazd do swojego życia.

Czuła Pani wobec tych osób dystans?

Zrozumiałam, że jestem świadkiem czegoś ważnego, z czego istnienia dotąd nie zdawałam sobie sprawy.

Reklama